poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Niestety...

Zastanawiałam się nad tym dosyć długo i wreszcie się zdecydowałam.
Odchodzę...
Nie mam już weny na to opowiadanie. Mój zachwyt 1D się skończył i pisanie o nich nie sprawia mi już przyjemności.
Mam pomysł na trzy inne historie, ale jeszcze nie wiem, kiedy i czy w ogóle zostaną opublikowane. Jeżeli tak, to na pewno Was poinformuję tu, na tym blogu.
No i jeszcze jedno. Zaczęłam całkowicie amatorsko bawić się gimpem, a wyniki tej mojej zabawy możecie zobaczyć tu. Wiem, że w porównaniu z innymi szabloniarkami jestem takim malutkim pikusiem, ale chyba nie jest tak strasznie. To tak na pocieszenie. Może ktoś będzie zaglądał... No dobra mniejsza o to.
A poza tym, to jeśli ktoś chciałby, ma pomysł na to opowiadanie, to ja nie mam nic przeciwko temu, żeby na tym, albo też innym blogu kontynuował tą historię. Jeśli znajdzie się taka osoba, to proszę o kontakt, omówimy wszystko:
madzia19283746@gmail.com
Ewentualnie możemy skontaktować się przez gg, ale to podam przez maila, bo nie mam czasu! Do przeczytania. Kiedyś...

piątek, 15 marca 2013

Zawieszam...

Chwilowo zawieszam bloga. Chwilowo znaczy, że wrócę tu za jakiś miesiąc, czy coś koło tego. Po prostu mam teraz masę nauki i nie tylko, i nie mam czasu praktycznie na nic. Przepraszam Was, ale chyba rozumiecie, prawda? Pewnie będę zaglądać tutaj czasami, więc dalej informujcie mnie o nowych rozdziałach.

Do Oliwii z Land of Grafic: Jeżeli już zrobiłaś mój szablon i wstępujesz tutaj, aby coś zobaczyć, czy coś, to nie przejmuj się tą notką - możesz być pewna, że tu jeszcze wrócę i nie robisz szablonu na bloga, który przestał funkcjonować.

Do osób, które oceniają/będą oceniać mojego bloga: j.w.

Jeszcze tu wrócę! Strzeżcie się!
LittleEd Sheeran

wtorek, 26 lutego 2013

13. My father has been dead for seven years ago.


Kobieta przytuliła się do Nialla i spojrzała na mnie.
- Jesteś Natalie, prawda? - zapytała, na co lekko skinęłam głową. - Niall dużo o tobie opowiadał przez telefon.
Zarumieniłam się, a kobieta przytuliła mnie mocno. Będąc w jej ramionach czułam taką prawdziwą matczyną miłość. Nie tą udawaną, która biła od mojej matki, tylko tą prawdziwą i ciepłą. Nie zastanawiając się objęłam ją ramionami i położyłam głowę na jej ramieniu.
- Dziękuję, że go tak zmieniłaś. - szepnęła mi do ucha.
- To nie przeze mnie - odszepnęłam i cofnęłam się o krok. Jej mina mówiła co innego, ale nie skomentowała tego. Niall złapał mnie za rękę i posłał pokrzepiający uśmiech, który odwzajemniłam.
Weszliśmy do małego korytarza z bladoróżowymi ścianami i wieszaczkiem na kurtki z ciemnego drewna. Przeszliśmy do staroświeckiego urządzonego salonu połączonego z kuchnią i jadalnią. Na przeciwko wejścia były dębowe schody. Po lewej stronie stał duży czarny telewizor i beżowa kanapa z mnóstwem zielonych, czarnych, brązowych i beżowych poduszek. Obok kanapy stały fotele do kompletu i niski, lakierowany stoliczek, z tego samego drewna co schody, przykryty białym haftowanym obrusikiem. Okna zasłonięte były zielonymi zasłonami sięgającymi do podłogi. Na ścianie, która była naprzeciwko nas stał regał pełen książek. Zajmował ponad pół ściany i ciężko było zobaczyć tam miejsca niezajęte przez książki. Na ścianach były tapety o podobnym kolorze i wzorze, co brązowe poduszki. Po prawej stronie stał duży dębowy i już nakryty stół z białym obrusem w delikatne wzory. W głębi pomieszczenia widziałam kuchnię urządzoną w pastelowych barwach.
- Usiądźcie, a ja przyniosę jeszcze zupę. - powiedziała mama Nialla i zniknęła pomiędzy szafkami w kuchni. Posłusznie usiedliśmy przy stole spoglądając na masę przysmaków, która tam stała. Ale czegoś mi tam brakowało... Kogoś...
- Niall, gdzie jest twój tata? - zapytałam, bo go jeszcze nigdzie nie widziałam.
- Ja... Zapomniałem ci powiedzieć, ale... Mój ojciec nie żyje już od siedmiu lat lat. - Momentalnie posmutniał.
- Przepraszam.. Nie wiedziałam... Ja...
- Natalie, na prawdę nie musisz. To nie twoja wina, to ja nic ci nie po... - przerwał, bo zobaczył swoją mamę. - Nie wspominaj już o tym, dobrze? 
Spojrzałam na rozpromienioną kobietę i od razu domyśliłam się, że ciągle musi to przeżywać. 
Pani Maura postawiła wazę z zupą na środku stołu i nalała nam wszystkim na talerze. Z tego, co widziałam, to było to chyba strogonow. Pyszny strogonow! Nigdy nie jadłam takiej zupy (jeśli strogonowa można nazwać zupą, oczywiście). 
- To jest pyszne! - skierowałam się do mamy Nialla. Kobieta uśmiechnęła się tak, jakby kamień spadł jej z serca, jakby martwiła się, czy będzie nam smakować. Nie było o co się martwić! 
Później jedliśmy jeszcze kurczaka, ziemniaki i surówkę. To jedzenie było mistrzostwem! Było tak pyszne, że chciałam więcej, chociaż byłam całkowicie pełna. Za to Niall sobie nie szczędził. Jego brat też. Pokłócili się o ostatni kawałek kurczaka, który i tak dostał Greg, bo był silniejszy. Nie pomyśleli, że lepiej dla nich obu byłoby, jeśli by się nim po prostu podzielili. Kretyni.
Podczas tego obiadu dużo rozmawialiśmy i dowiedziałam się, że hobby pani Maury to właśnie gotowanie i dlatego obiad był tak dobry. Na co dzień pracowała w sklepie spożywczym, ponieważ nie chcieli jej przyjąć nigdzie indziej. Greg jeszcze nie pracował, ponieważ był na ostatnim roku studiów, więc ciężko było im się utrzymać. Na szczęście mama Nialla miała też inne hobby, a mianowicie pisanie. Pisała książki! Byłam strasznie ciekawa gatunku i treści tych książek. A nuż jakaś by mi się spodobała! 
- Poda mi pani tytuł jakiejś swojej książki? - zapytałam z nadzieją. 
- Później. Piszę pod innym nazwiskiem i nie chcę, żeby je znali. - Uśmiechnęła się do chłopaków, a oni posłali jej miażdżące spojrzenia.
- Ona nie chce nam powiedzieć - skarżyli się jak małe dzieci, a ja nie potrafiłam się nie uśmiechnąć.
Kobieta przyniosła nam jeszcze pyszny deser - szarlotkę z lodami. Pachniała cynamonem! Mimo, że byłam pełna, to nałożyłam sobie duży kawałek. Kiedy wzięłam ją do ust... Cudowne!
- To jest... Brak mi słów! - powiedziałam do pani Horan, która nie zdążyła odpowiedzieć, bo przerwał jej Niall.
- Wyobraź sobie, że będziesz tak miała przez okrągłe półtora tygodnia! - wykrzyknął uradowany, na co uśmiechnęłam się. Niall był tak szczęśliwy, że tutaj przyjechał, że nie mogłam przestać się uśmiechać patrząc na niego. W jego oczach tańczyły dwie wesołe iskierki, które dodawały mu uroku. 
- Mamo, my pójdziemy już spać, jesteśmy zmęczeni po podróży. - powiedział mój chłopak i już po chwili szliśmy po schodach. Przez ciemne drzwi weszliśmy do pokoju. Był urządzony w kolorach pomarańczowym i szarym, jednak nie to zwróciło moją największą uwagę, tylko zdjęcia, które przedstawiały jego rodzinę, a najczęściej jego, z jakimś mężczyzną. Domyśliłam się, że to właśnie jego ojciec. 
- Niall, to jest...
- Tak.
Odwróciłam się w jego stronę i przytuliłam mocno, bo w jego oczy zaszkliły się. Chłopak objął mnie mocno i pocałował w czubek głowy. Po chwili odsunął się ode mnie i podszedł do gitar, które stały w roku pokoju. Jedna była czarną, klasyczną gitarą z wieloma zarysowaniami i gryfem wytartym w niektórych miejscach. Widać było, że często jej używał. Druga, była jak na mój gust ładniejsza, akustyczna, ciemnobrązowa, na pierwszy rzut oka zwykła gitara, ale widać było, że wiąże się z nią wiele wspomnień. Chłopak wybrał klasyczną i przyjrzał jej się dokładnie. 
- Dostałem ją od niego, kiedy miałem jedenaście lat. Cieszył się za każdym razem, kiedy uczyłem się nowej piosenki, kiedy poznawałem nowy chwyt. Kupił mi ją, chociaż nie mieliśmy wtedy pieniędzy, więc musiał dorabiać po godzinach. Powiedział mi, że jeśli umrze, bo dowiedział się wtedy, że ma problemy z sercem i zostało mu mało czasu, to ja mam iść do jakiegoś programu typu X-Factor i pokazać, że swój talent. - spojrzał na mnie, a po jego twarzy spłynęła samotna łza, którą wytarł rękawem bluzy i nie pozwolił wypłynąć kolejnej. - To dzięki niemu jestem teraz tam, gdzie jestem, czyli z chłopakami w zespole. To dzięki niemu poznałem ciebie. 
Po tych słowach zrobiło mi się żal Nialla. Dlaczego musiał przeżywać coś takiego? Śmierć ojca musiała być dla niego okropna. Nie wyobrażałam sobie, jak to może być stracić swojego tatę - osobę, której zawdzięczamy życie, jedną z najbliższych naszemu sercu. 
Przytuliłam go mocno do siebie i lekko kołysałam.
- Idziemy spać? - zapytał chłopak lekko ziewając.
- Tak, chodźmy. 
**********************************************
Cześć! Rozdział jest dzisiaj, bo jestem chora i mam dużo czasu na pisanie :D Miał być trochę wcześniej, ale nie udało mi się, bo mi siostra laptopa zabrała. No dobra mniejsza o to, ważne że jest, no nie?
Jak pewnie większość zauważyła, to po prawej stronie jest ankieta. Jej wynik nie będzie miał wpływu na bieg opowiadanie, bo mam już wszystko zaplanowane w tej mojej małej, głupiej główce :P
I jeszcze na górze w kartach jest nowa zakładka 'Powiadamianie'(wiem, że mam ich tam całą masę, ale cóż ja na to poradzę?). Jeśli ktoś chce być powiadamiany to niech się tam właśnie wpisze.
Myślę, że na dzisiaj to wszystko. 
LittleEd Sheeran xx

EDIT
Chciałam was jeszcze zaprosić na moje dwa inne blogi: jeden prywatny, a drugi z recenzjami książek. 

czwartek, 14 lutego 2013

12. Did I tell you, that I love you?

Wstałam o dziesiątej trzydzieści, po czym wzięłam długi prysznic i ubrałam się. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie składające się z kanapek z dżemem i kakao. Powkładałam wszystko do lodówki i posprzątałam. Przecież nie będzie mnie dwa tygodnie! Zniosłam torby na dół. Prezenty włożyłam do ogromnego kartonu. Pudło z gitarą owinęłam folią żeby papierowi nic się nie stało. Oglądałam telewizję dla zabicia czas, kiedy zadzwonił dzwonek i w drzwiach zobaczyłam uśmiechniętego Nialla. Uśmiechnęłam się szeroko, wspięłam na palce i pocałowałam. Chłopak złapał mnie w pasie i obrócił wokół własnej osi. Kiedy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.
- Mówiłam ci już, że cię kocham.
- Chyba kiedyś wspominałaś. - odpowiedział zamyślony.
Uśmiechnęłam się do niego - Głupi jesteś wiesz?
- Dla ciebie mogę być najgłupszy na świecie. - powiedział całkowicie poważnie. Pocałowałam go jeszcze raz. Chłopak przycisnął mnie mocno do siebie.
- Jesteś słodki. - wyszeptałam w jego usta.
- To jaki w końcu jestem słodki czy głupi? - oderwał się ode mnie.
- Kochany. - Przytuliłam go.
- I to, to ja rozumiem. - Trącił moje ucho nosem.

Po chwili byliśmy już w samochodzie, a prezenty znajdowały się w bagażniku. Dojechaliśmy do domu chłopaków i weszliśmy do środka z torbą z prezentami.
-Ho, ho, ho! Mikołaj przyszedł! - krzyknęłam, na co wszyscy zbiegli na dół i ustawili się w ładnej kolejce. Zauważyłam, że Liam był jakiś dziwnie smutny, ale nie pytałam, dlaczego.
Rozdałam prezenty dla chłopaków i zostały mi tylko dla dziewczyn. Pierwsza podeszła Perrie, kolejna w kolejce była Eleanor. Podałam jej prezent, na co ona się skrzywiła.
Kiedy dziewczyna odeszła dalej usłyszałam ciche burknięcie - Mogła się bardziej wysilić.- które zignorowałam, chociaż byłam na nią strasznie zła.
Podszedł do mnie Niall. - Nie pytaj gdzie Danielle. A szczególnie Liama.- posłałam mu pytające spojrzenie, a on tylko pokręcił głową. Odpuściłam.
Podbiegli do mnie chłopcy z górą prezentów i położyli je wszystkie na stole przede mną.
- Dwa słowa - powiedział Harry. - Otworzysz w Wigilię.
- To są trzy słowa. - wtrącił uśmiechnięty Louis.
- Oj, już nie łap mnie za słówka! - chłopcy zaczęli się ganiać i bić.
- My już chyba musimy się zbierać, co? - zapytał Niall łapiąc mnie za rękę.
- Tak, nie chcę spóźnić się na samolot. - momentalnie wszyscy spojrzeli na nas ze smutnymi minami.
- Już? Tak szybko? Nie możecie jeszcze zostać? - zasypywali ans pytaniami.
- Nie bardzo, za półtorej godziny mamy samolot, więc niezbyt dobrze byłoby nie zdążyć, co?
- To fakt, dobra.
- Wesołych Świąt! - pożyczyliśmy im i wyszliśmy z domu.

Po godzinnej odprawie wsiedliśmy wreszcie do samolotu i wygodnie usiedliśmy na swoich miejscach. Chwilę później pojawiła się ikonka informująca o konieczności zapięcia pasów i samolot wystartował. Kiedy ikonka zgasła mogłam wreszcie opiąć pasy i przysunąć się bliżej Nialla.
- Powiesz mi o co chodzi z tą Danielle?
- Wczoraj zerwali?
- Co? - powiedziałam trochę za głośno, przez co kilku pasażerów spojrzało w moją stronę.
- Zerwali. Liam jest załamany.
- Powiedział, dlaczego?
- Mówił, że Danielle stwierdziła, że nie mają dla siebie czasu, więc taki związek nie ma sensu. - odpowiedział chłopak. Był smutny, tak samo jak ja. No, bo przecież byli idealni! Byli stworzeni dla siebie! Szkoda...

Lot trwał dokładnie półtora godziny. Po odebraniu bagaży wyszliśmy na parking, gdzie ciemność rozświetlały tylko latarnie. Niall zaprowadził mnie do samochodu, w którym siedział jakiś starszy, podobny do niebieskookiego brunet. Domyśliłam się, że to Greg. Weszłam do środka, a blondyn został na zewnątrz pochylając się nade mną.
- Nie obrazisz się, jeśli usiądę z przodu. Wiesz, nie...
- Oczywiście, że nie, Niall. - przerwałam mu z uśmiechem.
- Kochana jesteś. - pocałował mnie w policzek.
- Ty bardziej - zamknęłam mu drzwi, żeby nie mógł nic powiedzieć. Chłopak usiadł z przodu i przywitał się z bratem mocnym uściskiem.
- To ta najpiękniejsza dziewczyna na świecie, o której mówiłeś? - zapytał Greg i puścił mi oczko, na co ja się zaczerwieniłam.
- Tak, to ona.
- Rzeczywiście śliczna. - przyznał brunet, a ja zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
- Nie prawda! - zaprotestowałam.
- Prawda! - powiedzieli razem. Założyłam ręce na piersi i zrobiłam obrażoną minę.
- Nie żartujcie sobie ze mnie!
- Ale to cała prawda! A z resztą nie mógłbym sobie z ciebie żartować, zżarłoby mnie poczucie winy. - Uh... ta niewinna mina Nialla była rozbrajająca.
- Głupi jesteś!
- Przed chwilą mówiłaś coś innego. - wtrącił Greg.
- Boże! Widać, że jesteście braćmi. - Jak na zawołanie zaśmiali się szyderczo. - Idę spać, a wy macie mnie obudzić, kiedy dojedziemy! - wskazałam na nich palcem.

Obudziłam się dwie godziny później szturchana delikatnie przez Nialla.
- Co się dzieje? Już jesteśmy?
Chłopak zaśmiał się. - Tak, chodź. - Bałam się trochę tego spotkania i pocące się dłonie dawały mi się we znaki. Kolana jak z waty, też nie były pomocne w przejściu tego krótkiego, bo zaledwie czterdziestometrowego odcinka z samochodu do drzwi małego domku, którego koloru i detali nie widziałam w ciemności. W trójkę stanęliśmy przed drzwiami. Greg zadzwonił dzwonkiem. Otworzyła nam je blond włosa kobieta wzrostu Nialla i identycznych oczach. Jego mama...
- Niall!!!
*********************************************************
Niech będzie pochwalony!
Humor mi dzisiaj dopisuje chociaż nie powinien (szkoła, 'przyjaciółka'), a to chyba przez moich ukochanych Goo Goo Dollsów. Podoba mi się ten rozdział, chociaż jest strasznie krótki.
No i proszę:
KOMENTUJCIE!!!!!!!
Aaaa.... I jeszcze chciałam was zaprosić na mojego drugiego bloga z recenzjami, który znajduje się tutaj.
Myślę, że to tyle ode mnie. Komentujcie, proszę!
LittleEd Sheeran

środa, 6 lutego 2013

11. I haven't got gifts for you!

Obudziłam się w ramionach Nialla. Blondyn jeszcze spał, więc delikatnie wysunęłam się z jego objęć i cicho weszłam do łazienki. Zmieniłam jego koszulkę i spodenki na szare dresy i jakąś bluzę zakładaną przez głowę. Starając się być cicho wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni. Zobaczyłam tam Perrie siedzącą przy stole. Miała rozczochrane włosy i trzymała głowę w dłoniach.
Kiedy usłyszała, że ktoś idzie podniosła oczy i gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się lekko.
- Boli głowa? - zaśmiałam się.
- Taaa... Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Nie chcę nic mówić, ale trochę było was słychać w nocy. - usiadłam i czekałam na jej reakcję.
- Mocno? - zapytała zawstydzona. Ja tylko pokiwałam głową. - Oj, przepraszam. No wiesz, byliśmy pijani i...
- Nie szkodzi. - przerwałam i uśmiechnęłam się do niej. - Jadłaś już śniadanie?
- Nie.
- To może zrobimy tym śpiochom coś do jedzenia, co?
- Taa... Pewnie jak wstaną, to będą w stanie zjeść wszystko, co spotkają na drodze do kuchni. - uśmiechnęła się do mnie.
- Tosty czy jajecznica?
- I to, i to. Jak ta banda dzikusów tu przyjdzie, to mało co z tego zostanie.
- Ja robię jajecznicę i ich budzę, a ty tosty, dobra?
- Ok. - zgodziła się, po czym zabrała się do pracy. Ja wzięłam największą patelnię jaką znalazłam i wbiłam na nią chyba z piętnaście jajek. Dodałam sól i wrzuciłam pokrojoną cebulę. Perrie w tym czasie zdążyła zrobić kilka tostów.
Poszłam na górę i weszłam do pokoju Nialla. Podeszłam do łóżka, na którym leżał rozwalony. Zaśmiałam się. Wyglądał tak słodko przytulając się do poduszki i mrucząc coś o pizzy.
- Niall, wstawaj. - wyszeptałam mu do ucha.
- Nie, mamusiu, jeszcze chwilkę! - jęknął chowając się głębiej pod kołdrę.
- Mam dla ciebie taką dużą pizzę. - powiedziałam głośno odsuwając się od niego. Chłopak słysząc te słowa gwałtownie usiadł.
- Gdzie?! Jaka?! Ciepła?! Duża?! - zaczął mnie pytać, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- Chodź na dół, jest śniadanie.
- Pizza?!
- Nie. - uśmiechnęłam się. - Tosty i jajecznica.
- Tosty i jajecznica?! Oszukałaś mnie! - Chłopak był oburzony, ale i tak pobiegł szybko na dół.
Następny był pokój Zayna. Weszłam tam i zobaczyłam  gołego Mulata leżącego na brzuchu z odkrytą tylną częścią ciała. Szybko stamtąd wyszłam. po czym zapukałam do sypialni Louisa. Na dywanie leżał właściciel pokoju przytulony do Harry'ego.
- Chłopaki, wstawać! Śniadanie. - powiedziałam głośno potrząsając ich za ramiona. Curly otworzył jedno oko, po chwili drugie i spojrzał na mnie.
- Nie krzycz! Już wstaję. - odpowiedział, po czym wstał chwiejąc się.
- Obudź Lou i zejdźcie na śniadanie. - Wyszłam i sprawdziłam jeszcze pokój Liama, który, tak jak myślałam, był pusty. Zeszłam na dół i usiadłam obok Nialla, który już wciągał swoją jajecznicę.
- Perrie, chyba będziesz musiała obudzić Zayna, bo ja nie będę oglądać tych widoków. - zwróciłam się do blondynki.
Po chwili Zayn już był z nami i razem zjedliśmy (czytaj: Niall zjadł) resztę jedzenia, po czym poszliśmy do salonu. Nagle coś mi się przypomniało.
- Nie kupiłam wam jeszcze prezentów!!!
- Ja też nie kupiłam dla wszystkich!!! - krzyknęła Perrie.
- Ja też!!! - dołączył się Niall.
- No to co? Jedziemy na zakupy?! - zapytała blondynka, na co oboje pokiwaliśmy głowami.
- Tylko musimy zajechać do mnie, to się w coś przebiorę.

- Dla kogo prezentów nie macie? - zapytałam ich, kiedy weszliśmy do centrum.
- Dla ciebie. - powiedzieli razem. - I dla Zayna. - dodała Perrie.
- To się rozdzielamy. - powiedział zadowolony Niall. - My idziemy razem kupić prezenty dla ciebie, a ty na razie idziesz sama. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Nie bój się, będę obecny przy tobie duchem.
- Głupku. - Dałam mu kuksańca w bok.- Jak macie iść to idźcie. Nie mam zamiaru pokazywać wam co wam kupię!
- Oj, nie denerwuj się tak. Już idziemy. - powiedziała Perrie. Popchnęłam ich w stronę jakiegoś sklepu, a sama poszłam w przeciwną. Chodziłam po sklepach i znalazłam dla Perrie śliczną beżową sukienkę i pasujące do niej szpilki w podobnym kolorze, które Perrie już mierzyła i jej się podobały. Niestety z prezentem dla Nialla nie poszło tak łatwo. Myślałam o rzeczach, które lubi, ale nie wydawało mi się, że jedzenie byłoby dobrym prezentem na boże narodzenie. Chyba, że kupiłabym mu gitarę...  Pomyślałam i już widziałam ją w wyobraźni. Poszłam do sklepu muzycznego i zaczęłam oglądać gitary. Po dłuższej chwili wybrałam śliczną  czarną elektroakustyczną gitarę z delikatnymi poprzecznymi prążkami i wcięciem przy gryfie (klik). Miałam pomysł na to, żeby zrobić ją bardziej wyjątkową.
- Przepraszam, czy w środku pudła tej gitary dałoby się wkleić albo napisać jakiś napis, dedykację? - zapytałam sprzedawcę.
- Tak, tylko, że za dopłatą.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się do niego. - Mogę od razu podać tekst?
- Proszę mówić. - powiedział. Podyktowałam mu jedno krótkie zdanie. Mężczyzna wziął gitarę, szybko ściągnął struny z kluczy i wkleił papierową zdobioną karteczkę pod naklejkę z nazwą firmy, która wyprodukowała instrument.
- Mam do pana jeszcze jedną prośbę. - powiedziałam biorąc do ręki paczkę z gitarą. - Czy mógłby pan poprosić kogoś o dowiezienie tej gitary do mojego domu? Ja podałabym adres i oczywiście zapłaciłabym za to.
- Tak, mógłbym to zrobić. - zgodził się. Zapisałam mu mój adres na karteczce i prosiłam o jak najszybsze dostarczenie gitary i położenie jej za domem.
Dopiero później zdałam sobie sprawę z tego, że to było głupie, podawać komuś swój adres. Dobrze, że nie dałam mu kluczy. Oh God... Jaka ja jestem głupia.
Spotkałam się z Niallem i Perrie w małej kawiarni po środku centrum.
- Kupiliście wszystko? -  zapytałam ich, kiedy już siedzieliśmy przy stole. Kiwnęli głowami. - To pokażcie! - Perrie popukała się w czoło, a Niall wybuchnął śmiechem.
- Chyba śnisz. - powiedzieli razem.
- Co wy się porozumiewacie telepatycznie, czy co? Bliźniaki?
- Ja z grubasem?  - prychnęła blondynka. - Chyba śnisz.
- Z tym bezmózgim stworzeniem? W życiu.
- Jak dzieci... - westchnęłam. - To idziemy kupować następne prezenty?
- Tak! - powiedzieli jednocześnie i poszli w stronę sklepu.

Po trzech godzinach przeszukiwania sklepów wyszliśmy z budynku obładowani torbami.
Dla Liama kupiłam płytę The Script, bo Niall powiedział, że chciał ją sobie kupić już wcześniej, ale jakoś zawsze zapominał. Harry otrzyma szampon do włosów i koszulę, która spodobała mi się kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam. Louis zobaczy pod choinką pasiastą czapkę i kurtkę oraz szelki w marchewki, które znalazłam w sklepie dla dzieci (oczywiście nikt nie musi o tym wiedzieć). Dla Zayna wybrałam żel do włosów, bo według Perrie została mu już tylko końcówka, i ciemny sweter. Eleanor kupiłam białą delikatną koszulę i czarną kamizelkę. Nie bardzo miałam ochotę kupować jej prezenty, ale jednak to Boże Narodzenie, więc zmusiłam się do kupna. Dla Danielle, Niall i Perrie mi podpowiedzieli, znalazłam białą koszulkę z nadrukiem z tancerką i kilkoma cytatami o tańcu. Do tego wybrałam jej śliczne buty, które z chęcią kupiłabym dla siebie.
Niall podwiózł mnie pod mój dom, bo chciałam się spakować na jutrzejszy wyjazd do rodziny Nialla. Bałam się reakcji jego rodziców kiedy mnie zobaczą.
Nie, nie nie! Koniec myślenia o tym! Weszłam do budynku i poczekałam aż samochód się oddali, po czym szybko poszłam za dom i wzięłam gitarę do środka. Zamknęłam dom i szybko poszłam do pobliskiego sklepu spożywczego. Kupiłam półtora kilograma różnych cukierków i kilka rolek papieru do pakowania prezentów w świąteczne wzory, po czym szybkim krokiem wróciłam do domu. Cukierkami wypełniłam puste miejsce w pudełku od gitary i owinęłam je papierem. Resztę prezentów też zapakowałam w papier i ułożyłam na stole, żeby ich nie zapomnieć następnego dnia, po czym poszłam się spakować.
Około godziny dwudziestej pierwszej poszłam spać.

***********************************************************
Hej. Przepraszam, że taki krótki, przepraszam, że taki beznadziejny, bezsensowny  i nijaki. Nawet go nie przeczytałam przed wstawieniem -,-
Możecie pisać, że wam się nie podoba, a z resztą możecie to pisać pod każdym rozdziałem, nie tylko tym, który mi się nie udał.
Boże, bredzę od rzeczy. Nie zwracajcie uwagi na to co jest wyżej.
I jeszcze kilka spraw. Po pierwsze: koniec liczby komentarzy potrzebnej do dodania następnego rozdziału - od teraz będę je pisać wtedy, kiedy będę miała wenę, dobry humor i pomysł na rozdział, bo pisanie 'na siłę' czegokolwiek, jak dla mnie jest bezsensowne. Po drugie: Proszę was komentujcie!!! Po trzecie: chcecie żeby dramatyczne wydarzenia wystąpiły wcześniej czy później ( mam na to ogromną ochotę ;D ) ? Po czwarte: jeśli coś, w rozdziale czy też w tej notce, jest niezrozumiałe, to piszcie!
LittleEd Sheeran xoxo

EDIT!!!!
Chciałam was jeszcze poinformować, że założyłam nowy blog. Są tam recenzje książek. Wiem, może na razie nie mam doświadczenia w pisaniu, więc to może być trochę głupie, ale piszę tam co myślę o książkach, które czytałam. Jeżeli kogoś zainteresowało to tu jest adres:
Zapraszam do przeczytania i skomentowania! Następne notki będą pojawiały się w weekendy.


sobota, 26 stycznia 2013

Informacja!!!!

Wiecie, co? Zauważyłam, że jest tu więcej 'informacji' i 'ważnych' niż postów z rozdziałami -,-
No dobra, ale ja nie o tym. Chciałabym wam powiedzieć/napisać, że w ferie (które u mnie niedawno się zaczęły) prawdopodobnie nie będę dodawała postów.
A to tylko dlatego, że dzisiaj przyjeżdża do mnie brat cioteczny, a w drugim tygodniu jadę do cioci do Warszawy, więc nie będę miała czasu na pisanie rozdziałów. 
Chyba, że najdzie mnie taka wena, że nie będę mogła nic robić tylko pisać kolejne, to wtedy moooże coś napiszę ;D
I jeszcze chciałam was prosić o komentowanie, bo jak to możliwe, że pod tym 10 rozdziałem było tylko 7 komentarzy, a w tym 2 moje. 
Madzie xoxo

wtorek, 22 stycznia 2013

Second Part of: 10. How much time do you need?


Weszliśmy do domu. W środku, jak zawsze, wszyscy krzyczeli i się śmiali, więc było strasznie głośno. Poczułam zapach spalenizny, z resztą Niall chyba też, bo zmarszczył nos. Poszliśmy do kuchni, bo stamtąd czuć było swąd. Gdy tam weszłam, nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać.
Z otwartego piekarnika wylatywał ciemny dym i to właśnie stamtąd czuć było ten zapach. Na blaszce były resztki osmolonego ciasta. Przy kuchence stał Zayn z Perrie. Razem piekli coś na kształt schabowych. Prawdopodobnie były to kawałki jakiegoś nieutłuczonego mięsa obsypane bułką tartą i jajkiem, albo i nie. One tak samo jak ciasto były przypalone. Obok patelni na kuchence stały dwa garnki. Jeden z kipiącą zupą, a drugi z rozgotowanymi ziemniakami. Przy blacie stali zaś Harry z Louisem i zataczając się pili tajemniczy napój z kubków.
Niall, kiedy to zobaczył, usiadł przy stole i schował głowę w dłonie.
- Zostawić ich na chwilę samych, to zmarnują całe jedzenie. - powiedział płaczliwym głosem. Wybuchnęłam śmiechem.
- Oni się upili czy co? - zapytałam. - Jest Liam?
- Najwidoczniej tak. - powiedział i spojrzał na nich jeszcze raz. - Na pewno tak. A Liam pojechał do Danielle.
- Zdążyli się upić do takiego stopnia w dwadzieścia minut?
- Nie w dwadzieścia. Przed tym, jak przyjechałem po ciebie byłem jeszcze w sklepie, żeby zrobić zakupy. Im widocznie się nudziło, więc zajęli sobie czas Jackiem Danielsem . - zaśmiał się.
- Może jakoś przetransportujemy ich gdzieś i wtedy tu posprzątamy, co?
- Dobry pomysł. - powiedział. - Hej, wszyscy! - krzyknął, na co wszyscy spojrzeli w jego stronę. - Wszyscy przechodzą do salonu! Raz, dwa!
- Ale, my nie skończyliśmy robić obiadu! - zaprotestował Zayn.
- My już go dokończymy, wy idźcie do salonu. - powiedziałam. Cała zgraja śmiejąc się skierowała się do salonu. Poszliśmy z nimi. Zayn usiadł na fotelu, a Perrie na jego kolanach. Na kanapie obok Eleanor, która jako jedyna z ich wszystkich nie była pijana usiedli kolejno Louis i Harry. Zayn z Perrie zaczęli się namiętnie całować i ściągać ubrania.
- Wiesz, co? Może ja ich zaprowadzę do pokoju, a ty zajmij się resztą. - powiedziałam, po czym podeszłam do naszej napalonej pary. - Perrie?
- Co? Tylko szybko, bo przeszkadzasz. - powiedziała, po czym uśmiechnęła się do swojego chłopaka.
- Moglibyście przenieść się do pokoju?
- Zayn? Możemy przenieść się do pokoju? - blondynka zapytała. Zayn pokiwał głową, wstał i pociągnął ją na górę po schodach. Poszłam za nimi, żeby trafili do dobrego pokoju. Para nie patrząc na to, że jeszcze jestem w pokoju znowu zaczęła się całować i rozbierać.
- Tylko się zabezpieczcie! - krzyknęłam wychodząc z pokoju, po czym zamknęłam drzwi. Zeszłam na dół po schodach i zobaczyłam tam Harrego i Louisa śpiącego na kanapie i ubierającą się Eleanor.
- Już idziesz? - zapytałam podchodząc do niej.
- Tak, Louis, jak widzisz, ma mnie gdzieś, a z wami nie mam zamiaru siedzieć. - powiedziała, po czym wyszła. To nie było miłe. Ja rozumiem, że ona może nas nie lubić, ale to nie powód do mówienia czegoś takiego. Poszłam do Nialla, do kuchni. Chłopak stał przy zlewie i mył przypaloną blachę. 
- No to zabieramy się do roboty, co? - zapytałam podwijając rękawy sweterka. 
- Taaa... - westchnął. Wyrzuciłam mięso z patelni do kosza i wstawiłam ją do zlewu. Ta dziwną 'zupę' i wodę od ziemniaków wylałam do zlewu, a resztę wrzuciłam do kosza. Resztę brudnych naczyń dałam dla Nialla do pozmywania, po czym wytarłam blaty i stół. 
- Myślałem, że będzie gorzej. - zaśmiał się blondyn, kiedy już skończyliśmy. 
- Tak, ja też.
- To co teraz robimy?
- Idziemy obejrzeć jakiś film?
- Tak, tylko musimy jakoś wywalić stamtąd Harry'ego i Louisa.
- A gdzie jest Eleanor? - zapytał Niall.
- Poszła, bo jak to ona powiedziała, że z nami nie ma zamiaru siedzieć.
- Teraz to już przegięła! Co ona sobie myśli?! Muszę pogadać z Louisem! - prawie krzyczał.
- Niall, uspokój się! Może ona po prostu nas nie lubi!
- Tak? Ja też jej nie lubię, ale nie okazuję tego na każdym kroku! A poza tym ona nie jest pępkiem świata! Nie wszystko kręci się wokół niej!
- Dobra, powiesz mu o tym jak wytrzeźwieje, a teraz idziemy oglądać film. - powiedziałam ściskając  rękę.
- Masz rację, chodźmy. - powiedział odwzajemniając uścisk. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy jakiś film, który po chwili i tak przestaliśmy oglądać. Rozmawialiśmy o różnych, czasem bezsensownych, rzeczach. Było bardzo miło. Gdy film się skończył zmęczeni poszliśmy spać. 
*****************************************************
Jak obiecałam, tak też robię ;D Dzisiaj mam wyjątkowo dobry humor, bo gdy pomyślę, że już tylko trzy dni do ferii, a cztery do choinki, to mam ochotę skakać, piszczeć i się śmiać ;P
Co myślicie o tym rozdziale? 
A, i jeszcze jedno. Widzę, że jest bardzo mało komentarzy -,- Proszę, jeśli czytasz to komentuj! Niech pod tym rozdziałem skomentuję wszyscy, którzy czytają!
9 komentarzy=Nowy rozdział
Magda xoxo

P.S. Jak może ktoś zauważył zmieniłam nazwę ;D

niedziela, 20 stycznia 2013

First Part of : 10. How much time do you need?


Mój okropny budzik obudził mnie o wpół do dziewiątej. Zła na mojego największego wroga wstałam tupiąc nogami i poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic i ubrałam się w jasne rurki,białą koszulkę z jakimś nadrukiem i fioletową bluzę zakładaną przez głowę. Wysuszyłam włosy i związałam je w kucyk. Nie malując się zeszłam na dół. Wyciągnęłam mleko, płatki, miskę i łyżkę na stół. Wlałam mleko do miski, wsypałam płatki i nie spiesząc się zjadłam moje śniadanko. Po zjedzeniu płatków włożyłam brudne naczynia do zmywarki, ubrałam się i skierowałam się w kierunku szkoły.
Weszłam do tego dużego budynku i poszłam do sali gimnastycznej. Było już tam kilka dziewczyn. Nauczycielka, nie teraz już trenerka, podeszła do mnie i kazała się przebrać. Weszłam do szatni i zmieniłam strój na czarne krótkie spodenki i białą luźną koszulkę na krótki rękaw, po czym weszłam do sali gimnastycznej. 
- Natalie, będziesz grała na pozycji libero. Możesz już iść grać. - powiedziała trenerka. Poszłam na boisko i stanęłam na miejscu, które mi wyznaczyła.
Kiedy wracałam do domu była już piętnasta. Szczerze nie spodziewałam się, że w tej szkole są takie fajne dziewczyny. Myślałam, że będą się ze mnie śmiać albo chociaż dziwnie patrzeć, a wcale tak nie było. Wszystkie były dla mnie miłe i starały się utrzymywać przyjemną atmosferę. Czasem jeśli ktoś nie odbił piłki, kiedy była jego, lub odbił ją źle, to nie było tego, co normalnie jest na lekcjach, czyli :To była twoja piłka! Ślepa jesteś, czy co?! Patrz na piłkę, a nie na swoje paznokcie!. Drużyna wyznawała zasadę : Jeśli coś się nie udało, to nie powód do kłótni.Była akcja, będzie następna. Zasada sprawdzała się świetnie i wszyscy jej przestrzegali, przez co nie było konfliktów i była miła atmosfera. Taka jaka powinna być w każdej drużynie. Za każdą udaną akcję zawodniczki chwaliły siebie nawzajem. Z tego co mówiły dziewczyny w szatni zrozumiałam, że za dwa tygodnie mamy mecz, więc trzeba będzie więcej ćwiczyć i treningi będą częściej. Nie miałam nic przeciwko. Ta gra była dla mnie przyjemnością, 
Moje przemyślenia przerwał dźwięk dzwonka telefonu.
- Cześć, Niall. - powiedziałam uśmiechając się.
- Hej! Jesteś teraz w domu?
- Nie, ale zaraz będę, a co? 
- To się szykuj, bo przyjeżdżam po ciebie za pół godziny. - ucieszył się.
- A możesz trochę później?
- Ach te kobiety... Ile czasu potrzebujesz?
- Tak z godzinkę. 
- Dobra... Ale ani minuty dłużej!
- Ok. Nie denerwuj się tak. 
- Ja się denerwuję?
- Tak, ty.
- Nieprawda! 
- Prawda, prawda.
- Nie!
- Tak! Koniec dyskusji! Pa!
-Cześć.
 Rozłączyłam się, po czym ruszyłam szybciej w stronę domu. Otworzyłam drzwi i ściągnęłam płaszcz i buty. Weszłam na górę i zastanowiłam się nad tym, w co ja się ubiorę. Kurczę! Przecież ja muszę się znowu umyć. Weszłam do łazienki i wzięłam bardzo szybki prysznic. Kiedy wyszłam wysuszyłam włosy i założyłam wzorzaste spodnie i brzoskwiniowy sweterek. Nałożyłam błyszczyk i tusz do rzęs. Zeszłam na dół i założyłam kurtkę, komin i buty. Wyszłam na dwór i czekałam na Nialla. Po chwili chłopak podjechał pod mój dom swoim srebrnym samochodem. Blondyn wyszedł z samochodu i uśmiechnął się szeroko. Podeszłam do niego i przytuliłam się. 
- Nie mogłeś przyjść pieszo? - zaśmiałam się.
- Nie mogę pozwolić, żeby moja dziewczyna się przemęczała.
- Przemęczała? Przejście spacerkiem trzystu metrów nazywasz przemęczaniem?
- Oj tam. Nie łap mnie za słówka. - uśmiechnął się do mnie. - Co robiłaś dzisiaj rano, jeśli można wiedzieć?
- Wczoraj dowiedziałam się, że będę należeć do drużyny siatkówki i dzisiaj miałam trening.
- Fajnie! - ucieszył się Horan. - A ja już myślałem, że mnie z kimś zdradzasz.
- To nie myśl tyle, zazdrośniku! - powiedziałam i klepnęłam go w ramię.
- Ała!! - krzyknął masując ramię. Wybuchnęłam śmiechem i poszłam do samochodu. Chłopak po chwili usiadł na swoim miejscu. Na miejscu byliśmy po dziesięciu minutach.
*******************************************************
Przepraszam, ale rozdział będzie podzielony na dwie części, bo jeszcze go nie dopisałam, a chciałam dodać teraz. Chciałam, żeby był wcześniej, ale byłam na zwodach i niestety nie dałam rady go dokończyć. A zresztą nie wiem, czy to w ogóle miałoby sens, bo mam tak podły humor, że byłaby to porażka. Jeśli to, co napiszę w najbliższym czasie będzie się do czegokolwiek nadawać, to dodam to może nawet dzisiaj, a jeśli nie to do środy powinno być.
Madzia xoxo

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Kooocham was!!!!!!!!!

Wspominałam już, że was kocham? Tak? Trudno, to powiem to jeszcze raz! Kocham waaas!!!!
Przed chwilą na tym oto blogu, w małym ciemnym okienku pod nazwą 'Liczba odwiedzin' pojawiła się śliczna liczba - 2000. Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!!!!!
Pewnie zdążyliście zauważyć, że cieszę się jak nienormalna, ale u mnie często można to spotkać.

niedziela, 13 stycznia 2013

9. What did you do?!


Obudziło mnie lekkie cmoknięcie w usta. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą  błękitne tęczówki, które patrzyły na mnie czule. Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam pocałunek. 
- O nie, kochanie! - zaśmiał się Niall. - Teraz idziesz do szkoły! Nie ma czasu na czułości.
- Nawet jak zrobię tak? - zrobiłam słodkie oczka. 
- Tak, nawet jak zrobisz 'tak'. No dobra! Wstajemy! - krzyknął uradowany!
- Sadysta! - powiedziałam, ale w końcu zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Założyłam jasne jeansy, sweterek w beżowo-niebieskie pasy i pomalowałam się tuszem. W podskokach znalazłam się na dole. 
- Mhmm.... Widzę, że ktoś zrobił mi śniadanko. - powiedziałam wdychając zapach naleśników z nutellą. - Dziękuję. - cmoknęłam blondyna w policzek. 
- Ej! Tylko tyle? -chłopak się wyszczerzył. 
- Tak. Sam mówiłeś, że 'nie ma czasu na czułości'. - zaśmiałam się. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie jednego naleśnika. Niall siedział obrażony wciągając swoje cztery naleśniki. Po zjedzeniu drugiego naleśnika poczułam, że jestem całkowicie pełna, więc podeszłam do blondyna, bo zrobiło mi się go żal. 
- Niall, obraziłeś się? - zapytałam. Chłopak nie odpowiadał, na co zaśmiałam się. Przekręciłam jego głowę w swoją stronę i pocałowałam go namiętnie. Blondyn bez zastanowienia wpił się w moje wargi jeszcze bardziej i posadził sobie na kolanach. Zaśmiałam się.
- Już nie jesteś na mnie obrażony? - zapytałam w przerwie między pocałunkami.
- Ani trochę. - wymruczał i cmoknął mnie ostatni raz. Przewróciłam oczami.
- No dobra, to ja się zbieram. - wstałam z jego kolan. 
- Odwiozę cię. - powiedział wstając z krzesła. Założyłam swój ulubiony czarny płaszcz i szare buty. Wsiedliśmy do samochodu i już po chwili byliśmy przed szkołą. 
- Cześć. - powiedziałam i cmoknęłam go w usta, po czym wyszłam. Nie zdążyłam zrobić trzech kroków, kiedy Niall wyskoczył z samochodu i pocałował mnie namiętnie.
- Niall, jesteśmy pod moją szkołą. - zaśmiałam się.
- Ty zawsze musisz przerywać te romantyczne momenty. - powiedział obrażony, na co ja wybuchłam śmiechem.
- A od kiedy z ciebie taki romantyk, co? - zaśmiałam się.
- Widzisz, zmieniam się. - powiedział i wypiął pierś.
- Dobrze, dobrze. Cześć. - cmoknęłam go w policzek i pobiegłam do szkoły.
Siedząc na stołówce czułam na sobie ciekawskie spojrzenia innych. No, nie powiem - było to denerwujące, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Słysząc dźwięk dzwonka skierowałam się w stronę sali gimnastycznej. Chyba od dzisiaj zaczyna się siatkówka! Uwielbiałam tą grę. Szybko przebrałam się w strój i poszłam do sali. Na początku była tradycyjnie zbiórka, temat lekcji: Piłka siatkowa. Później rozgrzewka i w końcu mogłam pograć! Trafiłam do w miarę dobrej drużyny, więc super!
Pod koniec lekcji, kiedy wszyscy wchodzili już do szatni podeszła do mnie nauczycielka.
- Natalie, na lekcji zauważyłam, że bardzo dobrze grasz.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
- Jutro mamy trening naszej szkolnej drużyny i niestety nie mamy jednej zawodniczki, bo załamała piszczel. A co najgorsze lekarz jej powiedział, że tego nie da się do końca wyleczyć, więc nie ma szans na żadne męczące sporty mocno obciążające nogi. I tak patrząc na ciebie na lekcji pomyślałam, że może chciałabyś dołączyć do naszej drużyny? Co ty na to?
- Yyy... Tak, chciałabym... - powiedziałam zaskoczona, a jednocześnie bardzo szczęśliwa. 
- No to, do zobaczenia jutro o jedenastej. - uśmiechnęła się i odeszła, a ja poszłam do szatni.
Niestety na reszcie lekcji nie było takich miłych niespodzianek. Po powrocie do domu zadzwoniłam do Perrie.
- Hej!
- Cześć Natalie! Skąd masz mój numer?
- Niall mi dał. Masz może dzisiaj czas?
- Tak. A o co chodzi?
- Poszłabyś może za mną na zakupy?
- Oczywiście! Na zakupy, to zawsze i wszędzie! Będę u ciebie za pół godziny, tylko daj mi swój adres. 
- Ok. Zaraz ci wyślę. - powiedziałam, po czym rozłączyłam się. Wysłałam jej mój adres SMS-em i poszłam do łazienki. Po pięciu minutach byłam gotowa, więc poszłam na dół, żeby coś zjeść. Gdy wstawiałam brudne naczynia do zmywarki zadzwonił dzwonek. Poszłam i otworzyłam drzwi. Na schodkach, tak, jak myślałam,  stała Perrie.
- Już zakładam buty i płaszcz, i możemy jechać. 
Już po chwili siedziałam obok niej w samochodzie wygłupiając się do Gangnam Style. Po trzydziestu minutach jazdy znalazłyśmy się przed centrum handlowym. 
Spędziłyśmy tam dobre cztery godziny. Perrie kupiła sobie kilka ślicznych sukienek, kozaki, bluzę i śliczną bladoniebieską koszulę. Ja za to kupiłam sobie dwie pary jeansów, trzy koszulki  bluzę zakładaną przez głowę i beżowe workery. Perrie próbowała namówić mnie na kupno sukienki, ale byłam silna i się nie poddałam!  Po zakupach udałyśmy się do małej kawiarni. Znajdowała się na najwyższym piętrze budynku, a przez okna widać było kawałek parkingu i park. Usiadłyśmy przy stoliku niedaleko okna, dzięki czemu mogłam przez nie wyglądać, bez większych problemów. Blondynka zamówiła sobie gorącą szarlotkę z bitą śmietaną i kawę. Ja wzięłam babeczkę z czekoladą i gorącą czekoladę. Kiedy już dostałyśmy zamówienia, to od razu zabrałam się do jedzenia, bo babeczka wyglądała tak pysznie, że nie mogłam wytrzymać, zresztą Perrie też wzięła ze mnie przykład. 
- No to opowiadaj. - powiedziała uśmiechnięta blondynka, kiedy już skończyłyśmy jeść.
- Co mam opowiadać? 
- No o tobie i Niallu - zawierciła się na krześle. - No mów! - zmusiła mnie zniecierpliwiona dziewczyna. 
- No więc w środę zabrał mnie na randkę... 
- Gdzie? Jak było? - przerwała mi podniesionym głosem.
- Dasz mi dokończyć? - zaśmiałam się, na co Perrie tylko pokiwała głową. - Najpierw poszliśmy na lodowisko. Na te same, na którym się poznaliśmy. Później spacerowaliśmy po parku. Było tam dużo figur lodowych. Przy końcu uliczki zobaczyłam mnie na figurze! - oczy dziewczyny powiększyły się. - No tak, Niall dał temu facetowi moje zdjęcie jak śpię i on zrobił figurę woskową. Później dał mi różę i poszliśmy do kawiarni. Rozmawialiśmy o naszej przeszłości i nawet doszło do opowiadania o byłych. 
- I co?
- Co, co?
- No jak to znieśliście?
- A jak mieliśmy to znieść? Rozmowa o byłych, jak każda. Może nie jest jakoś szczególnie przyjemna, ale da się przeżyć. - wytłumaczyłam. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę o mnie i Niallu, ale też o niej i Zaynie. Powiedziałam jej o tym, że prawdopodobnie będę należeć do drużyny siatkarskiej, na co dziewczyna ucieszyła się.
Później Perrie odwiozła mnie do domu obiecując, że zadzwoni do mnie później. Jak obiecała, tak zrobiła. Zadzwoniła do mnie dosłownie po piętnastu minutach. Rozmawiałyśmy dobrą godzinę. Po zakończeniu naszej rozmowy szybko skoczyłam pod prysznic i zmęczona poszłam spać.
************************************************
Czeeeeść!!!! Ten rozdział wyjątkowo mi się podoba, bo napisany został przy Edzie Sheeranie! Kocham go (Eda Sheerana, oczywiście). Następny po 8 komentarzach! 
Asuria ma rację - nie będę na razie zakładała nowego bloga. Chociaż mam ogromną oczotę, ale często braknie mi czasu na napisanie rozdziału tutaj, więc nie będę ryzykować.
Prosiliście mnie o chłopaków, więc pojawią się w nowym rozdziale. Do przeczytania ;D Kocham!!!
Madzia xoxo

sobota, 5 stycznia 2013

8. Because you are when i need you.


Po zwleczeniu się z łóżka ubrałam się, uprzednio wykonując wszystkie ‘łazienkowe’ czynności’, po czym zeszłam na dół i zjadłam płatki na mleku. Na stole leżała kartka.

Droga Natalie!
Jak pamiętasz pojechałem do Australii. Teraz, kiedy czytasz tą kartkę pewnie jestem w samolocie. No i pewnie dziwisz się po co piszę tą kartkę. Chciałem cię przeprosić, że wczoraj tak cię wyrzuciłem z pokoju, ale musiałem koniecznie dokończyć ten projekt. Nie chciałem, żebyś była na mnie o to zła, bo już niedługo Boże Narodzenie. A propos Bożego Narodzenia – wynagrodzę ci to, że mnie nie będzie. Obiecuję!
Tata

Uśmiechnęłam się. Przecież nie byłam na niego o to zła. Nie zastanawiając się nad tym dłużej wyszłam z domu z plecakiem na ramieniu i ruszyłam do szkoły.
Zadzwonił dzwonek, więc weszliśmy do klasy. Angielski – lekcja jak każda inna. W połowie nauczycielka wyszła na chwilę z prośbą o ciszę, na którą oczywiście nikt nie zwrócił uwagi. Wszyscy zaczęli gadać, krzyczeć, rzucać się papierkami, itp. Nagle podeszła do mnie najpopularniejsza dziewczyna w szkole – Amy Spears, tak, ta Spears. Britney jest jej ciocią i strasznie się tym podnieca i oczywiściie ma przez to masę 'przyjaciół'. Przeprowadziła się tu z rodzicami z USA
- Natalie, słyszałam, że masz nowego chłopaka. – powiedziała siadając obok mnie. –Chyba musiały cię boleć kolana.  – powiedziała z cwanym uśmieszkiem, na co ja posłałam jej pytające spojrzenie. – No wiesz, musiałaś mu jakoś za to zapłacić. – otworzyła usta ruszając głową w przód i w tył. - Musiałaś mu jakoś wynagrodzić codzienne oglądanie czegoś takiego jak ty. - powiedziała,  po czym odeszła. ‘Jaka idiotka’ pomyślałam patrząc na jej odchodzącą sylwetkę. Spojrzałam na ławkę i zobaczyłam tam karteczkę z jakimś adresem strony internetowej. Z tego co wiedziałam to jakaś plotkarska stronka.
Resztę lekcji spędziłam bez jakichś specjalnych  'problemów' czy docinek. Wróciłam do domu i od razu poszłam odrobić lekcje, po czym włączyłam laptopa. Wpisałam podany adres i zamurowało mnie. Na stronie głównej widniało kilka naszych zdjęć. Na pierwszym byliśmy na lodowisku, na drugim spacerowaliśmy za rękę po parku, na kolejnych: byliśmy przy tej mojej nieszczęsnej rzeźbie, całowaliśmy się i byliśmy w kawiarni. Po zdjęciami był artykuł:
Od naszych zaufanych źródeł dowiedzieliśmy się, że Niall Horan ma dziewczynę! Jest nią siedemnastoletnia Natalie Scott pochodząca z Polski. Poznali się na lodowisku, gdzie chłopak złamał dziewczynie nogę! Teraz utrzymują kontakt i jak widzimy są razem. Dziewczyna nie wygląda na sympatyczną ani miłą, a do tego nie ma za grosz wyczucia, w czym jaj ładnie, a w czym nie. Swoim wyglądem tylko go oszpeca! Nie wiemy jak Niall mógł się zakochać w kimś takim. Co ona mu zaoferowała i  jak go zdobyła wciąż pozostaje tajemnicą.  Niedługo zobaczymy jak potoczą się sprawy, a teraz możemy się tylko domyślać.
Niżej były komentarze:
Jaki on jest głupi! Przecież ona go wykorzysta do zdobycia sławy i rzuci, kiedy nie będzie jej potrzebny!
Głupia idiotka! Jak on mógł się w niej zakochać? Przecież ona jest taka gruba i brzydka! I do tego pewnie kupuje ubrania w Second-Handach!
Jestem pewna, że ona chce go tylko wykorzystać, tak, jak jego wcześniejsze dziewczyny. Ona zrujnuje mu życie!
A najlepsze było to, że większość piszących to osób miała nicki typu:
ILove1D
BestDirectioner
Nicky Horan
Coś się we mnie zagotowało. Ja rozumiem, że obrażać mnie, to naturalna kolej rzeczy, przecież prędzej czy później i tak by do tego doszło, ale Nialla? Ci ludzie są nienormalni! Niby są jego fanami, ale piszą o nim, że jest głupi! Położyłam się na łóżku ze słuchawkami w uszach. Zazwyczaj w takich sytuacjach muzyka mnie uspakajała, ale nie wtedy. Leżałam tak patrząc w sufit i z każdą chwilą byłam coraz bardziej zdenerwowana. Miałam ochotę wyjść na dwór i zacząć krzyczeć, albo najlepiej pobić pierwszą napotkaną osobę.
Pomyślała, że może zadzwonię do mojego chłopaka i on coś poradzi. Wybrałam jego numer i już po chwili mogłam słyszeć jego piękny głos.
- Cześć. Cóż się stało, że taka jakże piękna dziewczyna dzwoni do mnie tego przepięknego dnia? - wyrecytował poważnym głosem, czym poprawił mi humor. 
- Przyjdziesz do mnie? - zapytałam.
- Stało się coś? - zapytał zaniepokojony.
- Przyjedź. - powiedziałam i rozłączyłam się. 
Po pięciu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam po schodach powłócząc nogami, po czym otworzyłam drzwi. W progu stał zdyszany Niall. Nie patrząc na nic przytuliłam się mocno do chłopaka. Blondyn otoczył mnie swoimi  ramionami, przez co zrobiło mi się lepiej.
- Wejdźmy może do środka, bo się przeziębisz. - powiedział Horan i pogłaskał mnie po plecach. Weszliśmy przytuleni do domu i po chwili byłam już w swoim pokoju. Niall usiadł obok mnie na łóżku.
- Co się stało? - zapytał miękko. Nic nie odpowiedziałam, tylko podałam mu laptopa. Chłopak czytał artykuł, a wyraz jego twarzy zmieniał się od zdziwienia, przez współczucie do bniewu. Po przeczytaniu artykułu i znajdujących się pod nim komentarzy spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, w których widać było współczucie i przytulił mocno. W jego ramionach gniew na cały świat schodził ze mnie i czułam tylko zapach jego perfum i jego mocno bijące serce. 
- Dziękuję. - wyszeptałam.
- Za co? - zapytał zdziwiony.
- Za to, że jesteś, kiedy cię potrzebuję. - powiedziałam i pocałowałam go w usta. Chłopak uśmiechnął się.
- Przecież od tego jestem. Od tego, żeby być przy tobie. - odpowiedział.
- Ale mimo wszystko dziękuję. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. - Zostaniesz na noc?
-Jeśli chcesz, to oczywiście. - uśmiechnął się. - Ale mam jeden warunek. - powiedział poważnym tonem, a ja posłałam mu pytające spojrzenie. - Jutro pójdziesz z kimś na zakupy, tak na rozluźnienie, dla relaksu. - zaśmiał się.
- Zgoda. Podaj mi numer Perrie. - powiedziałam, na co blondyn uśmiechnął się triumfalnie i podał mi numer dziewczyny. 
- Jestem głodny. - powiedział chłopak. Zaśmiałam się i zeszłam z nim na dół.
- Tosty mogą być? - zapytałam, na co on entuzjastycznie pokiwał głową. Zrobiłam mu całą górę tostów i usiadłam obok niego. Zjedliśmy wszystko i poszliśmy na górę. Wzięłam szybki prysznic i poszłam do mojego ukochanego, który leżał na łóżku i patrzył w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i położyłam obok niego. Chłopak objął mnie ramieniem i już po chwili byłam w krainie Morfeusza.
*********************************************************
Czeeeść wszystkim po świętach!!!! Co dostaliście pod choinkę? Jak tam sylwester? Kac był? 
Jakoś nie podoba mi się ten rozdział. Jest taki.... Nijaki... 
No dobra! Koniec użalania się nad sobą i marnym rozdziałem! Chciałabym was zapytać o to czy założyć nowego bloga? Mam kilka pomysłów i jednym z nich jest blog o tematyce FANTAZY!!! Nie zdradzę o czym dokładnie będzie! No i właśnie chciałam się was zapytać czy chcielibyście, żeby coś takiego powstało tak gdzieś w marcu albo kwietniu? Wiem, wiem, to jeszcze szmat czasu, ale chciałabym dostać odpowiedź ;D
8 komentarzy = następny rozdział
Madzia xoxo