Obudziłam się w ramionach Nialla.
Blondyn jeszcze spał, więc delikatnie wysunęłam się z jego objęć i cicho
weszłam do łazienki. Zmieniłam jego koszulkę i spodenki na szare dresy i
jakąś bluzę zakładaną przez głowę. Starając się być cicho wyszłam z
pokoju i zeszłam do kuchni. Zobaczyłam tam Perrie siedzącą przy stole.
Miała rozczochrane włosy i trzymała głowę w dłoniach.
Kiedy usłyszała, że ktoś idzie podniosła oczy i gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się lekko.
- Boli głowa? - zaśmiałam się.
- Taaa... Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Nie chcę nic mówić, ale trochę było was słychać w nocy. - usiadłam i czekałam na jej reakcję.
- Mocno? - zapytała zawstydzona. Ja tylko pokiwałam głową. - Oj, przepraszam. No wiesz, byliśmy pijani i...
- Nie szkodzi. - przerwałam i uśmiechnęłam się do niej. - Jadłaś już śniadanie?
- Nie.
- To może zrobimy tym śpiochom coś do jedzenia, co?
- Taa... Pewnie jak wstaną, to będą w stanie zjeść wszystko, co spotkają na drodze do kuchni. - uśmiechnęła się do mnie.
- Tosty czy jajecznica?
- I to, i to. Jak ta banda dzikusów tu przyjdzie, to mało co z tego zostanie.
- Ja robię jajecznicę i ich budzę, a ty tosty, dobra?
- Ok. - zgodziła się, po czym zabrała się do pracy. Ja wzięłam największą patelnię jaką znalazłam i wbiłam na nią chyba z piętnaście jajek. Dodałam sól i wrzuciłam pokrojoną cebulę. Perrie w tym czasie zdążyła zrobić kilka tostów.
Poszłam na górę i weszłam do pokoju Nialla. Podeszłam do łóżka, na którym leżał rozwalony. Zaśmiałam się. Wyglądał tak słodko przytulając się do poduszki i mrucząc coś o pizzy.
- Niall, wstawaj. - wyszeptałam mu do ucha.
- Nie, mamusiu, jeszcze chwilkę! - jęknął chowając się głębiej pod kołdrę.
- Mam dla ciebie taką dużą pizzę. - powiedziałam głośno odsuwając się od niego. Chłopak słysząc te słowa gwałtownie usiadł.
- Gdzie?! Jaka?! Ciepła?! Duża?! - zaczął mnie pytać, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- Chodź na dół, jest śniadanie.
- Pizza?!
- Nie. - uśmiechnęłam się. - Tosty i jajecznica.
- Tosty i jajecznica?! Oszukałaś mnie! - Chłopak był oburzony, ale i tak pobiegł szybko na dół.
Następny był pokój Zayna. Weszłam tam i zobaczyłam gołego Mulata leżącego na brzuchu z odkrytą tylną częścią ciała. Szybko stamtąd wyszłam. po czym zapukałam do sypialni Louisa. Na dywanie leżał właściciel pokoju przytulony do Harry'ego.
Kiedy usłyszała, że ktoś idzie podniosła oczy i gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się lekko.
- Boli głowa? - zaśmiałam się.
- Taaa... Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Nie chcę nic mówić, ale trochę było was słychać w nocy. - usiadłam i czekałam na jej reakcję.
- Mocno? - zapytała zawstydzona. Ja tylko pokiwałam głową. - Oj, przepraszam. No wiesz, byliśmy pijani i...
- Nie szkodzi. - przerwałam i uśmiechnęłam się do niej. - Jadłaś już śniadanie?
- Nie.
- To może zrobimy tym śpiochom coś do jedzenia, co?
- Taa... Pewnie jak wstaną, to będą w stanie zjeść wszystko, co spotkają na drodze do kuchni. - uśmiechnęła się do mnie.
- Tosty czy jajecznica?
- I to, i to. Jak ta banda dzikusów tu przyjdzie, to mało co z tego zostanie.
- Ja robię jajecznicę i ich budzę, a ty tosty, dobra?
- Ok. - zgodziła się, po czym zabrała się do pracy. Ja wzięłam największą patelnię jaką znalazłam i wbiłam na nią chyba z piętnaście jajek. Dodałam sól i wrzuciłam pokrojoną cebulę. Perrie w tym czasie zdążyła zrobić kilka tostów.
Poszłam na górę i weszłam do pokoju Nialla. Podeszłam do łóżka, na którym leżał rozwalony. Zaśmiałam się. Wyglądał tak słodko przytulając się do poduszki i mrucząc coś o pizzy.
- Niall, wstawaj. - wyszeptałam mu do ucha.
- Nie, mamusiu, jeszcze chwilkę! - jęknął chowając się głębiej pod kołdrę.
- Mam dla ciebie taką dużą pizzę. - powiedziałam głośno odsuwając się od niego. Chłopak słysząc te słowa gwałtownie usiadł.
- Gdzie?! Jaka?! Ciepła?! Duża?! - zaczął mnie pytać, na co ja wybuchnęłam śmiechem.
- Chodź na dół, jest śniadanie.
- Pizza?!
- Nie. - uśmiechnęłam się. - Tosty i jajecznica.
- Tosty i jajecznica?! Oszukałaś mnie! - Chłopak był oburzony, ale i tak pobiegł szybko na dół.
Następny był pokój Zayna. Weszłam tam i zobaczyłam gołego Mulata leżącego na brzuchu z odkrytą tylną częścią ciała. Szybko stamtąd wyszłam. po czym zapukałam do sypialni Louisa. Na dywanie leżał właściciel pokoju przytulony do Harry'ego.
-
Chłopaki, wstawać! Śniadanie. - powiedziałam głośno potrząsając ich za
ramiona. Curly otworzył jedno oko, po chwili drugie i spojrzał na mnie.
- Nie krzycz! Już wstaję. - odpowiedział, po czym wstał chwiejąc się.
- Obudź Lou i zejdźcie na śniadanie. - Wyszłam i sprawdziłam jeszcze pokój Liama, który, tak jak myślałam, był pusty. Zeszłam na dół i usiadłam obok Nialla, który już wciągał swoją jajecznicę.
- Perrie, chyba będziesz musiała obudzić Zayna, bo ja nie będę oglądać tych widoków. - zwróciłam się do blondynki.
Po chwili Zayn już był z nami i razem zjedliśmy (czytaj: Niall zjadł) resztę jedzenia, po czym poszliśmy do salonu. Nagle coś mi się przypomniało.
- Nie kupiłam wam jeszcze prezentów!!!
- Ja też nie kupiłam dla wszystkich!!! - krzyknęła Perrie.
- Ja też!!! - dołączył się Niall.
- No to co? Jedziemy na zakupy?! - zapytała blondynka, na co oboje pokiwaliśmy głowami.
- Tylko musimy zajechać do mnie, to się w coś przebiorę.
- Dla kogo prezentów nie macie? - zapytałam ich, kiedy weszliśmy do centrum.
- Dla ciebie. - powiedzieli razem. - I dla Zayna. - dodała Perrie.
- To się rozdzielamy. - powiedział zadowolony Niall. - My idziemy razem kupić prezenty dla ciebie, a ty na razie idziesz sama. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Nie bój się, będę obecny przy tobie duchem.
- Głupku. - Dałam mu kuksańca w bok.- Jak macie iść to idźcie. Nie mam zamiaru pokazywać wam co wam kupię!
- Oj, nie denerwuj się tak. Już idziemy. - powiedziała Perrie. Popchnęłam ich w stronę jakiegoś sklepu, a sama poszłam w przeciwną. Chodziłam po sklepach i znalazłam dla Perrie śliczną beżową sukienkę i pasujące do niej szpilki w podobnym kolorze, które Perrie już mierzyła i jej się podobały. Niestety z prezentem dla Nialla nie poszło tak łatwo. Myślałam o rzeczach, które lubi, ale nie wydawało mi się, że jedzenie byłoby dobrym prezentem na boże narodzenie. Chyba, że kupiłabym mu gitarę... Pomyślałam i już widziałam ją w wyobraźni. Poszłam do sklepu muzycznego i zaczęłam oglądać gitary. Po dłuższej chwili wybrałam śliczną czarną elektroakustyczną gitarę z delikatnymi poprzecznymi prążkami i wcięciem przy gryfie (klik). Miałam pomysł na to, żeby zrobić ją bardziej wyjątkową.
- Przepraszam, czy w środku pudła tej gitary dałoby się wkleić albo napisać jakiś napis, dedykację? - zapytałam sprzedawcę.
- Tak, tylko, że za dopłatą.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się do niego. - Mogę od razu podać tekst?
- Proszę mówić. - powiedział. Podyktowałam mu jedno krótkie zdanie. Mężczyzna wziął gitarę, szybko ściągnął struny z kluczy i wkleił papierową zdobioną karteczkę pod naklejkę z nazwą firmy, która wyprodukowała instrument.
- Mam do pana jeszcze jedną prośbę. - powiedziałam biorąc do ręki paczkę z gitarą. - Czy mógłby pan poprosić kogoś o dowiezienie tej gitary do mojego domu? Ja podałabym adres i oczywiście zapłaciłabym za to.
- Tak, mógłbym to zrobić. - zgodził się. Zapisałam mu mój adres na karteczce i prosiłam o jak najszybsze dostarczenie gitary i położenie jej za domem.
Dopiero później zdałam sobie sprawę z tego, że to było głupie, podawać komuś swój adres. Dobrze, że nie dałam mu kluczy. Oh God... Jaka ja jestem głupia.
Spotkałam się z Niallem i Perrie w małej kawiarni po środku centrum.
- Kupiliście wszystko? - zapytałam ich, kiedy już siedzieliśmy przy stole. Kiwnęli głowami. - To pokażcie! - Perrie popukała się w czoło, a Niall wybuchnął śmiechem.
- Chyba śnisz. - powiedzieli razem.
- Co wy się porozumiewacie telepatycznie, czy co? Bliźniaki?
- Ja z grubasem? - prychnęła blondynka. - Chyba śnisz.
- Z tym bezmózgim stworzeniem? W życiu.
- Jak dzieci... - westchnęłam. - To idziemy kupować następne prezenty?
- Tak! - powiedzieli jednocześnie i poszli w stronę sklepu.
Po trzech godzinach przeszukiwania sklepów wyszliśmy z budynku obładowani torbami.
Dla Liama kupiłam płytę The Script, bo Niall powiedział, że chciał ją sobie kupić już wcześniej, ale jakoś zawsze zapominał. Harry otrzyma szampon do włosów i koszulę, która spodobała mi się kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam. Louis zobaczy pod choinką pasiastą czapkę i kurtkę oraz szelki w marchewki, które znalazłam w sklepie dla dzieci (oczywiście nikt nie musi o tym wiedzieć). Dla Zayna wybrałam żel do włosów, bo według Perrie została mu już tylko końcówka, i ciemny sweter. Eleanor kupiłam białą delikatną koszulę i czarną kamizelkę. Nie bardzo miałam ochotę kupować jej prezenty, ale jednak to Boże Narodzenie, więc zmusiłam się do kupna. Dla Danielle, Niall i Perrie mi podpowiedzieli, znalazłam białą koszulkę z nadrukiem z tancerką i kilkoma cytatami o tańcu. Do tego wybrałam jej śliczne buty, które z chęcią kupiłabym dla siebie.
Niall podwiózł mnie pod mój dom, bo chciałam się spakować na jutrzejszy wyjazd do rodziny Nialla. Bałam się reakcji jego rodziców kiedy mnie zobaczą.
Nie, nie nie! Koniec myślenia o tym! Weszłam do budynku i poczekałam aż samochód się oddali, po czym szybko poszłam za dom i wzięłam gitarę do środka. Zamknęłam dom i szybko poszłam do pobliskiego sklepu spożywczego. Kupiłam półtora kilograma różnych cukierków i kilka rolek papieru do pakowania prezentów w świąteczne wzory, po czym szybkim krokiem wróciłam do domu. Cukierkami wypełniłam puste miejsce w pudełku od gitary i owinęłam je papierem. Resztę prezentów też zapakowałam w papier i ułożyłam na stole, żeby ich nie zapomnieć następnego dnia, po czym poszłam się spakować.
Około godziny dwudziestej pierwszej poszłam spać.
- Nie krzycz! Już wstaję. - odpowiedział, po czym wstał chwiejąc się.
- Obudź Lou i zejdźcie na śniadanie. - Wyszłam i sprawdziłam jeszcze pokój Liama, który, tak jak myślałam, był pusty. Zeszłam na dół i usiadłam obok Nialla, który już wciągał swoją jajecznicę.
- Perrie, chyba będziesz musiała obudzić Zayna, bo ja nie będę oglądać tych widoków. - zwróciłam się do blondynki.
Po chwili Zayn już był z nami i razem zjedliśmy (czytaj: Niall zjadł) resztę jedzenia, po czym poszliśmy do salonu. Nagle coś mi się przypomniało.
- Nie kupiłam wam jeszcze prezentów!!!
- Ja też nie kupiłam dla wszystkich!!! - krzyknęła Perrie.
- Ja też!!! - dołączył się Niall.
- No to co? Jedziemy na zakupy?! - zapytała blondynka, na co oboje pokiwaliśmy głowami.
- Tylko musimy zajechać do mnie, to się w coś przebiorę.
- Dla kogo prezentów nie macie? - zapytałam ich, kiedy weszliśmy do centrum.
- Dla ciebie. - powiedzieli razem. - I dla Zayna. - dodała Perrie.
- To się rozdzielamy. - powiedział zadowolony Niall. - My idziemy razem kupić prezenty dla ciebie, a ty na razie idziesz sama. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Nie bój się, będę obecny przy tobie duchem.
- Głupku. - Dałam mu kuksańca w bok.- Jak macie iść to idźcie. Nie mam zamiaru pokazywać wam co wam kupię!
- Oj, nie denerwuj się tak. Już idziemy. - powiedziała Perrie. Popchnęłam ich w stronę jakiegoś sklepu, a sama poszłam w przeciwną. Chodziłam po sklepach i znalazłam dla Perrie śliczną beżową sukienkę i pasujące do niej szpilki w podobnym kolorze, które Perrie już mierzyła i jej się podobały. Niestety z prezentem dla Nialla nie poszło tak łatwo. Myślałam o rzeczach, które lubi, ale nie wydawało mi się, że jedzenie byłoby dobrym prezentem na boże narodzenie. Chyba, że kupiłabym mu gitarę... Pomyślałam i już widziałam ją w wyobraźni. Poszłam do sklepu muzycznego i zaczęłam oglądać gitary. Po dłuższej chwili wybrałam śliczną czarną elektroakustyczną gitarę z delikatnymi poprzecznymi prążkami i wcięciem przy gryfie (klik). Miałam pomysł na to, żeby zrobić ją bardziej wyjątkową.
- Przepraszam, czy w środku pudła tej gitary dałoby się wkleić albo napisać jakiś napis, dedykację? - zapytałam sprzedawcę.
- Tak, tylko, że za dopłatą.
- Oczywiście. - uśmiechnęłam się do niego. - Mogę od razu podać tekst?
- Proszę mówić. - powiedział. Podyktowałam mu jedno krótkie zdanie. Mężczyzna wziął gitarę, szybko ściągnął struny z kluczy i wkleił papierową zdobioną karteczkę pod naklejkę z nazwą firmy, która wyprodukowała instrument.
- Mam do pana jeszcze jedną prośbę. - powiedziałam biorąc do ręki paczkę z gitarą. - Czy mógłby pan poprosić kogoś o dowiezienie tej gitary do mojego domu? Ja podałabym adres i oczywiście zapłaciłabym za to.
- Tak, mógłbym to zrobić. - zgodził się. Zapisałam mu mój adres na karteczce i prosiłam o jak najszybsze dostarczenie gitary i położenie jej za domem.
Dopiero później zdałam sobie sprawę z tego, że to było głupie, podawać komuś swój adres. Dobrze, że nie dałam mu kluczy. Oh God... Jaka ja jestem głupia.
Spotkałam się z Niallem i Perrie w małej kawiarni po środku centrum.
- Kupiliście wszystko? - zapytałam ich, kiedy już siedzieliśmy przy stole. Kiwnęli głowami. - To pokażcie! - Perrie popukała się w czoło, a Niall wybuchnął śmiechem.
- Chyba śnisz. - powiedzieli razem.
- Co wy się porozumiewacie telepatycznie, czy co? Bliźniaki?
- Ja z grubasem? - prychnęła blondynka. - Chyba śnisz.
- Z tym bezmózgim stworzeniem? W życiu.
- Jak dzieci... - westchnęłam. - To idziemy kupować następne prezenty?
- Tak! - powiedzieli jednocześnie i poszli w stronę sklepu.
Po trzech godzinach przeszukiwania sklepów wyszliśmy z budynku obładowani torbami.
Dla Liama kupiłam płytę The Script, bo Niall powiedział, że chciał ją sobie kupić już wcześniej, ale jakoś zawsze zapominał. Harry otrzyma szampon do włosów i koszulę, która spodobała mi się kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam. Louis zobaczy pod choinką pasiastą czapkę i kurtkę oraz szelki w marchewki, które znalazłam w sklepie dla dzieci (oczywiście nikt nie musi o tym wiedzieć). Dla Zayna wybrałam żel do włosów, bo według Perrie została mu już tylko końcówka, i ciemny sweter. Eleanor kupiłam białą delikatną koszulę i czarną kamizelkę. Nie bardzo miałam ochotę kupować jej prezenty, ale jednak to Boże Narodzenie, więc zmusiłam się do kupna. Dla Danielle, Niall i Perrie mi podpowiedzieli, znalazłam białą koszulkę z nadrukiem z tancerką i kilkoma cytatami o tańcu. Do tego wybrałam jej śliczne buty, które z chęcią kupiłabym dla siebie.
Niall podwiózł mnie pod mój dom, bo chciałam się spakować na jutrzejszy wyjazd do rodziny Nialla. Bałam się reakcji jego rodziców kiedy mnie zobaczą.
Nie, nie nie! Koniec myślenia o tym! Weszłam do budynku i poczekałam aż samochód się oddali, po czym szybko poszłam za dom i wzięłam gitarę do środka. Zamknęłam dom i szybko poszłam do pobliskiego sklepu spożywczego. Kupiłam półtora kilograma różnych cukierków i kilka rolek papieru do pakowania prezentów w świąteczne wzory, po czym szybkim krokiem wróciłam do domu. Cukierkami wypełniłam puste miejsce w pudełku od gitary i owinęłam je papierem. Resztę prezentów też zapakowałam w papier i ułożyłam na stole, żeby ich nie zapomnieć następnego dnia, po czym poszłam się spakować.
Około godziny dwudziestej pierwszej poszłam spać.
***********************************************************
Hej. Przepraszam, że taki krótki, przepraszam, że taki beznadziejny, bezsensowny i nijaki. Nawet go nie przeczytałam przed wstawieniem -,-
Możecie pisać, że wam się nie podoba, a z resztą możecie to pisać pod każdym rozdziałem, nie tylko tym, który mi się nie udał.
Boże, bredzę od rzeczy. Nie zwracajcie uwagi na to co jest wyżej.
I jeszcze kilka spraw. Po pierwsze: koniec liczby komentarzy potrzebnej do dodania następnego rozdziału - od teraz będę je pisać wtedy, kiedy będę miała wenę, dobry humor i pomysł na rozdział, bo pisanie 'na siłę' czegokolwiek, jak dla mnie jest bezsensowne. Po drugie: Proszę was komentujcie!!! Po trzecie: chcecie żeby dramatyczne wydarzenia wystąpiły wcześniej czy później ( mam na to ogromną ochotę ;D ) ? Po czwarte: jeśli coś, w rozdziale czy też w tej notce, jest niezrozumiałe, to piszcie!
LittleEd Sheeran xoxo
EDIT!!!!
Chciałam was jeszcze poinformować, że założyłam nowy blog. Są tam recenzje książek. Wiem, może na razie nie mam doświadczenia w pisaniu, więc to może być trochę głupie, ale piszę tam co myślę o książkach, które czytałam. Jeżeli kogoś zainteresowało to tu jest adres:
Zapraszam do przeczytania i skomentowania! Następne notki będą pojawiały się w weekendy.
Świetny jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńWreszcie, wreszcie, wreszcie!!!!!! Myszo wiesz jak długo czekałam !? No chciałaś mnie do nerwicy doprowadzić! :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudoowny! <3 Jeszcze Horan taki słodziak <3 Genialne! :)
Czekam na nowy rozdział, a u mnie już niebawem pojawi się nowa piosenka. :)
Pozdrawiam. :*
ładnie to tak biednych ludzi myszami nazywać, co?
Usuńod teraz ty jesteś kotem!!!
nie żartuję ;D
i dzięki za komentarz ;**
Fajny !!. No i błagam ... DADAJ SZYBKO ROZDZIAŁ . <- Przepraszam za to , ale nie moglam się powstrzymać . - Hannah ♥
OdpowiedzUsuńjest świetnie czekam na dalsze losy i wolałabym żeby dramatyczne wydarzenia były później jak już wrócą od rodziców Niall'a, ale żeby był happy end. . .
OdpowiedzUsuńNominowałam tego bloga do The Versatile Blogger. Więcej informacji u mnie: your-last-first-kiss-1dstory.blogspot.com
OdpowiedzUsuń+ za chwilkę przeczytam rozdział, bo widzę, że mam zaległości :)
dziękuję!!!
UsuńNo i przeczytałam :)
UsuńNie mam pojęcia co ci w tym rozdziale nie pasuje, on jest super :D
Pozdrawiam xx
Rozdział bardzo mi się podobał, więc nie mam pojęcia dlaczego uważasz do za beznadziejny i nijaki...
OdpowiedzUsuńTylko trochę mało się działo. W sumie... To opisałaś tylko wydarzenia. Trochę brakowało mi odczuć bohaterki, gdy weszła do pokoju Zayna zastając go nagiego.
A potem było już lepiej. Szkoda tylko, że nie zakończyłaś w bardziej zaciekawiającym momencie.
No i chciałam ci bardzo podziękować z nominację do V.B.A. - spełniłam pierwszy punkt, nie? :D Postaram się zamieścić moje 7 faktów w weekend.
Pozdrawiam, Asuria :*