sobota, 3 listopada 2012

Prolog.


Nazywam się Natalia. A tak dokładniej to Natalia Anastazja Skubiszewska. Wiem, wiem… Moje drugie imię jest zabójcze, ale co ja mogę na to poradzić? Moja mama wymusiła to na tacie, bo uważała, że imię jej matki jest piękne (jej matka, a moja babcia nazywała się właśnie Anastazja) i mam mieć chociaż drugie takie imię. No ale może zacznijmy od początku. Urodziłam się 6 maja 1995 roku w bardzo bogatej rodzinie, w Warszawie w prywatnej klinice. Byłam jak to moi rodzice mówią: słodkim, pulchniutkim,  małym bobaskiem z dużymi ślicznymi, zielonymi oczkami. Pulchniutkim?! Innego określenia to oni nie mogli na mnie wymyślić? Jak ja im kiedyś nawymyślam epitetów to się nie pozbierają. No dobra, ale teraz nie o tym.
Później w szkole wszyscy mnie przezywali, bo byłam gruba. Mama ciągała mnie po dietetykach. Pomogło mi to, bo po trzech latach diety schudłam ponad piętnaście kilogramów. Nie wyglądałam jak wszystkie dziewczyny w moim wieku. Byłam od nich grubsza i brzydsza. Któregoś dnia w szkole zostałam tak wyzwana, że wróciłam do domu z płaczem. Opowiedziałam wszystko mamie, a ona bez zastanowienia powiedziała, że zmieniam szkołę.
Zaczęłam chodzić do innej szkoły, która była bliżej naszego domu. Od razu wszyscy mnie polubili, bo pewnie zauważyli, że noszę markowe ubrania i buty. Dziewczyny zaczęły za mną łazić grupkami, w końcu znudziło mnie to, że każda dziewczyna prosi mnie o to, żebym siedziała z nią przy stoliku. Zaprzyjaźniłam się z tą, która była najnormalniejsza. Jak się później okazało przed moim dojściem do szkoły była najpopularniejszą dziewczyną w szkole i tylko udawała fajną. Z biegiem czasu ja stawałam się taką zołzą, ale w środku pozostawałam sobą. Kiedy wracałam do domu zmywałam makijaż i przebierałam się w stare dresy i za dużą na mnie koszulkę mojego taty, i włączałam sobie muzykę na mp4. Słuchałam rocka, metalu ale czasem też grungowych zespołów typu Nirvana. Pewnie zastanawiacie się dlaczego grałam taką zołzę? Chciałam być lubiana w szkole, chciałam mieć nawet fałszywych przyjaciół  , bo dzięki temu miałam świadomość, że ktoś mnie lubi… Nawet tą fałszywą mnie, że nie jestem już tą grubą i wiecznie przezywaną Natalią. Wtedy byłam zołzowatą, pustą i przede wszystkim najpopularniejszą dziewczyną w szkole.

Później wszystko stało się jeszcze trudniejsze, bo zauważyłam, że mama i tata coraz częściej się kłócą. Raz widziałam mamę w kawiarni z jakimś starym facetem. Trzymali się za ręce na stole. Żygać mi się zachciało. Postanowiłam, że powiem o tym wszystkim tacie. Bo co ona sobie myśli?! Że będzie zdradzała mojego najwspanialszego ojca?! Tak, nie przesłyszeliście się, kocham mojego tatę. Mimo, że często nie ma go w domu, to jak wraca to zawsze ma dla mnie czas. Mogę z nim porozmawiać o wszystkim. Dosłownie o wszystkim. Często gramy razem w karty. Nauczył mnie grać w pokera, a ja teraz go ogrywam. Zawsze się wtedy denerwuje, a ja mówię, że nie musiał mnie uczyć grać. Najfajniej było jak miałam 9 lat. Chodziliśmy razem po drzewach. Raz jak tata miał dwa tygodnie urlopu, to zrobił mi domek na drzewie. No ale dość już tego wspominania!
Później było już tylko gorzej. Jak mama wróciła do domu, to ja poszłam do swojego pokoju, bo nie chciałam być świadkiem tego wszystkiego. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie wiem  co mnie napadło, bo ostatni raz kiedy płakałam, to było pięć  lat temu, kiedy w szkole zostałam wyzwana. Od tamtej pory postanowiłam, że będę silna, że nie będę już nigdy płakać, że będę miała w dupie to co inni o mnie mówią i myślą. Przez całe pięć lat udawało mi się, nie płakałam nigdy, nie uroniłam ani jednej łzy, ale wtedy nie wytrzymałam. Płakałam za te wszystkie dni, kiedy miałam ochotę pójść gdzieś, gdziekolwiek, i po prostu się rozryczeć, ale chciałam dotrzymać słowa, chciałam być silna. Ale teraz po prostu nie mogłam. Płakałam za to, że byłam taka głupia, żeby zachowywać się jak zołza, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że zachowywałam się tak jak moi oprawcy. Jak te wszystkie dzieci, które mnie przezywały, a teraz ja robiłam to samo. Słyszałam krzyki dochodzące z dołu. Nie chcąc tego słuchać wzięłam mp4 i słuchawki i zanurzyłam się w muzyce. W najtrudniejszych chwilach to właśnie muzyka była dla mnie ukojeniem, dzięki niej przetrwałam to wszystko, dzięki niej nie załamałam się do końca. Ale wtedy nawet ona nie była dla mnie wystarczająca. Chciałam żeby rodzice przyszli do mnie do pokoju i powiedzieli, że to jakiś głupi żart, że mama wcale nie zdradziła taty, że to tylko Prima Aprilis. Ale niestety nic takiego się nie wydarzyło.
Później  rodzice się rozwiedli. Na rozprawie mama powiedziała, że nie zależy jej na prawach do opieki nade mną, że nie obchodzi jej to, dla niej mogę nawet trafić do domu dziecka. Znienawidziłam ją za to. Tata dostał prawa i po tygodniu przeprowadziliśmy się do Londynu. Dostałam do wyboru Paryż i Londyn, więc wybrałam Londyn, bo zawsze marzyłam o wyjeździe do tego pięknego miasta, a w Paryżu już byłam. Doszedł do tego jeszcze jeden powód. A mianowicie to, że lepiej znałam angielski. Niby uczyłam się francuskiego w szkole, ale nie przykładałam się do niego i nie za bardzo go lubiłam. A z angielskim było odwrotnie – dobrze mi szło, rozumiałam go. Lubiłam się z niego uczyć i mówić i do tego miałam dodatkowy angielski od czwartej klasy.
Siedziałam właśnie w samolocie do Londynu słuchając w słuchawkach muzyki, nie wiedząc, że ta podróż to najlepsza rzecz jaką zrobiłam w  życiu.
********************
No i jest prolog... Pierwszy rozdział dodam za tydzień, jeśli będę miała czas. Do przeczytania!
Magda xx

1 komentarz: