Nazywam się
Natalia. A tak dokładniej to Natalia Anastazja Skubiszewska. Wiem, wiem… Moje
drugie imię jest zabójcze, ale co ja mogę na to poradzić? Moja mama wymusiła to
na tacie, bo uważała, że imię jej matki jest piękne (jej matka, a moja babcia
nazywała się właśnie Anastazja) i mam mieć chociaż drugie takie imię. No ale
może zacznijmy od początku. Urodziłam się 6 maja 1995 roku w bardzo bogatej
rodzinie, w Warszawie w prywatnej klinice. Byłam jak to moi rodzice mówią:
słodkim, pulchniutkim, małym
bobaskiem z dużymi ślicznymi, zielonymi oczkami. Pulchniutkim?! Innego
określenia to oni nie mogli na mnie wymyślić? Jak ja im kiedyś nawymyślam
epitetów to się nie pozbierają. No dobra, ale teraz nie o tym.
Później w
szkole wszyscy mnie przezywali, bo byłam gruba. Mama ciągała mnie po
dietetykach. Pomogło mi to, bo po trzech latach diety schudłam ponad piętnaście
kilogramów. Nie wyglądałam jak wszystkie dziewczyny w moim wieku. Byłam od nich
grubsza i brzydsza. Któregoś dnia w szkole zostałam tak wyzwana, że wróciłam do
domu z płaczem. Opowiedziałam wszystko mamie, a ona bez zastanowienia
powiedziała, że zmieniam szkołę.
Zaczęłam
chodzić do innej szkoły, która była bliżej naszego domu. Od razu wszyscy mnie
polubili, bo pewnie zauważyli, że noszę markowe ubrania i buty. Dziewczyny
zaczęły za mną łazić grupkami, w końcu znudziło mnie to, że każda dziewczyna
prosi mnie o to, żebym siedziała z nią przy stoliku. Zaprzyjaźniłam się z tą,
która była najnormalniejsza. Jak się
później okazało przed moim dojściem do szkoły była najpopularniejszą dziewczyną
w szkole i tylko udawała fajną. Z biegiem czasu ja stawałam się taką zołzą, ale w środku pozostawałam
sobą. Kiedy wracałam do domu zmywałam makijaż i przebierałam się w stare dresy
i za dużą na mnie koszulkę mojego taty, i włączałam sobie muzykę na mp4.
Słuchałam rocka, metalu ale czasem też grungowych zespołów typu Nirvana. Pewnie
zastanawiacie się dlaczego grałam taką zołzę? Chciałam być lubiana w szkole, chciałam mieć nawet fałszywych przyjaciół , bo dzięki temu
miałam świadomość, że ktoś mnie lubi… Nawet tą fałszywą mnie, że nie jestem już
tą grubą i wiecznie przezywaną Natalią. Wtedy byłam zołzowatą, pustą i przede
wszystkim najpopularniejszą dziewczyną w szkole.
Później
wszystko stało się jeszcze trudniejsze, bo zauważyłam, że mama i tata coraz
częściej się kłócą. Raz widziałam mamę w kawiarni z jakimś starym facetem.
Trzymali się za ręce na stole. Żygać mi się zachciało. Postanowiłam, że powiem
o tym wszystkim tacie. Bo co ona sobie myśli?! Że będzie zdradzała mojego
najwspanialszego ojca?! Tak, nie przesłyszeliście się, kocham mojego tatę.
Mimo, że często nie ma go w domu, to jak wraca to zawsze ma dla mnie czas. Mogę
z nim porozmawiać o wszystkim. Dosłownie o wszystkim. Często gramy razem w
karty. Nauczył mnie grać w pokera, a ja teraz go ogrywam. Zawsze się wtedy
denerwuje, a ja mówię, że nie musiał mnie uczyć grać. Najfajniej było jak
miałam 9 lat. Chodziliśmy razem po drzewach. Raz jak tata miał dwa tygodnie
urlopu, to zrobił mi domek na drzewie. No ale dość już tego wspominania!
Później było
już tylko gorzej. Jak mama wróciła do domu, to ja poszłam do swojego pokoju, bo
nie chciałam być świadkiem tego wszystkiego. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam
płakać. Nie wiem co mnie napadło, bo ostatni raz kiedy płakałam, to było
pięć lat temu, kiedy w szkole zostałam wyzwana. Od tamtej pory
postanowiłam, że będę silna, że nie będę już nigdy płakać, że będę miała w
dupie to co inni o mnie mówią i myślą. Przez całe pięć lat udawało mi się, nie
płakałam nigdy, nie uroniłam ani jednej łzy, ale wtedy nie wytrzymałam.
Płakałam za te wszystkie dni, kiedy miałam ochotę pójść gdzieś, gdziekolwiek, i
po prostu się rozryczeć, ale chciałam dotrzymać słowa, chciałam być silna. Ale
teraz po prostu nie mogłam. Płakałam za to, że byłam taka głupia, żeby
zachowywać się jak zołza, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że zachowywałam się
tak jak moi oprawcy. Jak te wszystkie
dzieci, które mnie przezywały, a teraz ja
robiłam to samo. Słyszałam krzyki dochodzące z dołu. Nie chcąc tego słuchać
wzięłam mp4 i słuchawki i zanurzyłam się w muzyce. W najtrudniejszych chwilach
to właśnie muzyka była dla mnie ukojeniem, dzięki niej przetrwałam to wszystko,
dzięki niej nie załamałam się do końca. Ale wtedy nawet ona nie była dla mnie
wystarczająca. Chciałam żeby rodzice przyszli do mnie do pokoju i powiedzieli,
że to jakiś głupi żart, że mama wcale nie zdradziła taty, że to tylko Prima
Aprilis. Ale niestety nic takiego się nie wydarzyło.
Później
rodzice się rozwiedli. Na rozprawie mama powiedziała, że nie zależy jej na
prawach do opieki nade mną, że nie obchodzi jej to, dla niej mogę nawet trafić
do domu dziecka. Znienawidziłam ją za to. Tata dostał prawa i po tygodniu
przeprowadziliśmy się do Londynu. Dostałam do wyboru Paryż i Londyn, więc
wybrałam Londyn, bo zawsze marzyłam o wyjeździe do tego pięknego miasta, a w
Paryżu już byłam. Doszedł do tego jeszcze jeden powód. A mianowicie to, że
lepiej znałam angielski. Niby uczyłam się francuskiego w szkole, ale nie
przykładałam się do niego i nie za bardzo go lubiłam. A z angielskim było
odwrotnie – dobrze mi szło, rozumiałam go. Lubiłam się z niego uczyć i mówić i
do tego miałam dodatkowy angielski od czwartej klasy.
Siedziałam
właśnie w samolocie do Londynu słuchając w słuchawkach muzyki, nie wiedząc, że
ta podróż to najlepsza rzecz jaką zrobiłam w życiu.
********************
No i jest prolog... Pierwszy rozdział dodam za tydzień, jeśli będę miała czas. Do przeczytania!
Magda xx
Super :) czekam na nn ♥
OdpowiedzUsuń