niedziela, 20 stycznia 2013

First Part of : 10. How much time do you need?


Mój okropny budzik obudził mnie o wpół do dziewiątej. Zła na mojego największego wroga wstałam tupiąc nogami i poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic i ubrałam się w jasne rurki,białą koszulkę z jakimś nadrukiem i fioletową bluzę zakładaną przez głowę. Wysuszyłam włosy i związałam je w kucyk. Nie malując się zeszłam na dół. Wyciągnęłam mleko, płatki, miskę i łyżkę na stół. Wlałam mleko do miski, wsypałam płatki i nie spiesząc się zjadłam moje śniadanko. Po zjedzeniu płatków włożyłam brudne naczynia do zmywarki, ubrałam się i skierowałam się w kierunku szkoły.
Weszłam do tego dużego budynku i poszłam do sali gimnastycznej. Było już tam kilka dziewczyn. Nauczycielka, nie teraz już trenerka, podeszła do mnie i kazała się przebrać. Weszłam do szatni i zmieniłam strój na czarne krótkie spodenki i białą luźną koszulkę na krótki rękaw, po czym weszłam do sali gimnastycznej. 
- Natalie, będziesz grała na pozycji libero. Możesz już iść grać. - powiedziała trenerka. Poszłam na boisko i stanęłam na miejscu, które mi wyznaczyła.
Kiedy wracałam do domu była już piętnasta. Szczerze nie spodziewałam się, że w tej szkole są takie fajne dziewczyny. Myślałam, że będą się ze mnie śmiać albo chociaż dziwnie patrzeć, a wcale tak nie było. Wszystkie były dla mnie miłe i starały się utrzymywać przyjemną atmosferę. Czasem jeśli ktoś nie odbił piłki, kiedy była jego, lub odbił ją źle, to nie było tego, co normalnie jest na lekcjach, czyli :To była twoja piłka! Ślepa jesteś, czy co?! Patrz na piłkę, a nie na swoje paznokcie!. Drużyna wyznawała zasadę : Jeśli coś się nie udało, to nie powód do kłótni.Była akcja, będzie następna. Zasada sprawdzała się świetnie i wszyscy jej przestrzegali, przez co nie było konfliktów i była miła atmosfera. Taka jaka powinna być w każdej drużynie. Za każdą udaną akcję zawodniczki chwaliły siebie nawzajem. Z tego co mówiły dziewczyny w szatni zrozumiałam, że za dwa tygodnie mamy mecz, więc trzeba będzie więcej ćwiczyć i treningi będą częściej. Nie miałam nic przeciwko. Ta gra była dla mnie przyjemnością, 
Moje przemyślenia przerwał dźwięk dzwonka telefonu.
- Cześć, Niall. - powiedziałam uśmiechając się.
- Hej! Jesteś teraz w domu?
- Nie, ale zaraz będę, a co? 
- To się szykuj, bo przyjeżdżam po ciebie za pół godziny. - ucieszył się.
- A możesz trochę później?
- Ach te kobiety... Ile czasu potrzebujesz?
- Tak z godzinkę. 
- Dobra... Ale ani minuty dłużej!
- Ok. Nie denerwuj się tak. 
- Ja się denerwuję?
- Tak, ty.
- Nieprawda! 
- Prawda, prawda.
- Nie!
- Tak! Koniec dyskusji! Pa!
-Cześć.
 Rozłączyłam się, po czym ruszyłam szybciej w stronę domu. Otworzyłam drzwi i ściągnęłam płaszcz i buty. Weszłam na górę i zastanowiłam się nad tym, w co ja się ubiorę. Kurczę! Przecież ja muszę się znowu umyć. Weszłam do łazienki i wzięłam bardzo szybki prysznic. Kiedy wyszłam wysuszyłam włosy i założyłam wzorzaste spodnie i brzoskwiniowy sweterek. Nałożyłam błyszczyk i tusz do rzęs. Zeszłam na dół i założyłam kurtkę, komin i buty. Wyszłam na dwór i czekałam na Nialla. Po chwili chłopak podjechał pod mój dom swoim srebrnym samochodem. Blondyn wyszedł z samochodu i uśmiechnął się szeroko. Podeszłam do niego i przytuliłam się. 
- Nie mogłeś przyjść pieszo? - zaśmiałam się.
- Nie mogę pozwolić, żeby moja dziewczyna się przemęczała.
- Przemęczała? Przejście spacerkiem trzystu metrów nazywasz przemęczaniem?
- Oj tam. Nie łap mnie za słówka. - uśmiechnął się do mnie. - Co robiłaś dzisiaj rano, jeśli można wiedzieć?
- Wczoraj dowiedziałam się, że będę należeć do drużyny siatkówki i dzisiaj miałam trening.
- Fajnie! - ucieszył się Horan. - A ja już myślałem, że mnie z kimś zdradzasz.
- To nie myśl tyle, zazdrośniku! - powiedziałam i klepnęłam go w ramię.
- Ała!! - krzyknął masując ramię. Wybuchnęłam śmiechem i poszłam do samochodu. Chłopak po chwili usiadł na swoim miejscu. Na miejscu byliśmy po dziesięciu minutach.
*******************************************************
Przepraszam, ale rozdział będzie podzielony na dwie części, bo jeszcze go nie dopisałam, a chciałam dodać teraz. Chciałam, żeby był wcześniej, ale byłam na zwodach i niestety nie dałam rady go dokończyć. A zresztą nie wiem, czy to w ogóle miałoby sens, bo mam tak podły humor, że byłaby to porażka. Jeśli to, co napiszę w najbliższym czasie będzie się do czegokolwiek nadawać, to dodam to może nawet dzisiaj, a jeśli nie to do środy powinno być.
Madzia xoxo

4 komentarze:

  1. aa, nie masz za co nas przepraszać. Szkoda tylko, że rozdział taki krótki! : c Choć świetny :)
    Pisz prędko, życzę poprawy humoru i weny! :*

    Pozdrawiam. ^^
    U mnie 36 piosenka.
    "- Nie uważasz, że powinniśmy mu powiedzieć? - spytał cicho, patrząc tępo w okno, w drzwiach, które prowadziło z kuchni, na taras chłopców.
    - To mu złamie serce. Kocham go, nie chcę go ranić.
    - Już to zrobiłaś."

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :D
    Rozdział bardzo mi się podobał. Trochę zbyt szybko wszystko się działo, mogłaś opisać trochę jak wyglądał ten trening, czy coś. No i było kilka powtórzeń, ale tak poza tym, to wszystko napisałaś świetnie. Szkoda tylko, że tak krótko, ale rozumiem cię doskonale :)
    Pozdrawiam, Asuria :*

    Ps. Mogłabyś informować mnie o nowych postach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, przepraszam!!!!
      miałam cię informować o nowych rozdziałach, ale całkiem o tym zapomniałam!!
      obiecuję, że jak dodam drugą część, to cię poinformuję ;D

      Usuń
  3. Szkoda, ze taki krótki, ale ja to rozumiem, sama nieraz mam tak, ze nie jestem w stanie napisać nic dłuższego niż na parę linijek, dlatego nie przejmuj się :) rozdział bardzo mi się podoba <3 nie moge się doczekać następnego :D
    Pozdrawiam cieplutko <3 zapraszam di mnie: x1dforevernumber1x.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń